PolskaWyrok uniewinniający ws. katastrofy "Iskry" w 1998 r.

Wyrok uniewinniający ws. katastrofy "Iskry" w 1998 r.

Były zastępca dowódcy wojsk lotniczych gen.
rez. Mieczysław W. został uniewinniony przez sąd wojskowy od
zarzutu przyczynienia się do katastrofy samolotu "Iskra" w Święto
Niepodległości w 1998 r., kiedy zginęło dwóch pilotów.

O takim wyroku Wojskowego Sądu Okręgowego w Warszawie (WSO), który zapadł w poniedziałek, poinformował prezes sądu Sławomir Puczyłowski. Powiedział, że po zebraniu kolejnych opinii biegłych sąd rozstrzygnął wątpliwości występujące w sprawie na korzyść oskarżonego.

Wyrok jest nieprawomocny, a prokuratura wojskowa, która oskarżyła W., może się odwołać. Szef Wojskowej Prokuratury Okręgowej w Warszawie Jarosław Hołda powiedział, że wystąpiła ona na razie o pisemne uzasadnienie wyroku, by poznać jego szczegółowe motywy, a po analizie zapadnie czy apelować. Przed sądem prokuratura wnosiła o wyrok skazujący.

"Iskra", lecąca z Mińska Maz. na dodatkowy zwiad pogody przed defiladą innych maszyn nad pl. Piłsudskiego w Warszawie, rozbiła się po locie w bardzo trudnych warunkach. Zginęli mjr Tomasz Pajórek i mjr Mariusz Oliwa. Pogoda była mglista, ale wydano rozkaz, by inne samoloty przeleciały nad miastem i to na niedopuszczalnym pułapie 150 metrów. Nad stolicą przeleciały wtedy dwa samoloty Su-22; dwa Migi-29 zawróciły, gdyż piloci uznali dalszy lot za zagrożenie życia.

Prokuratura oskarżyła gen. W. (który z trybuny honorowej wydawał decyzje o lotach, a wcześniej je przygotował), dowódcę zgrupowania lotniczego w Mińsku Maz. płk. Jakuba M. oraz kierownika lotów z Mińska mjr. Jacka Sz. Zarzucono im nieumyślne spowodowanie katastrofy przez umyślne przekroczenie uprawnień i niedopełnienie obowiązków, a także spowodowanie groźby katastrofy maszyn, które leciały nad stolicą. Oskarżonym, którzy odpowiadali z wolnej stopy, groziło do 10 lat więzienia.

Po trwającym ponad cztery lata procesie, WSO skazał w 2004 r. gen. W. na rok więzienia w zawieszeniu na 2 lata i 7 tys. zł grzywny, a płk. M. na pół roku więzienia w zawieszeniu na 2 lata i 3 tys. zł grzywny. Sprawę mjr. Sz. umorzono. Decyzja o wysłaniu "Iskry" na dodatkowe rozpoznanie pogody była błędna, bezcelowa i szkodliwa - uznał sąd. Za błędne uznał też decyzje W. o wylocie dwóch par samolotów do Warszawy już po tym, jak z radarów zniknęła "Iskra". Sąd przypomniał, że jednoznacznych przyczyn katastrofy nie ustalono. Wyrok wobec gen. W. uchylił potem Sąd Najwyższy, a jego sprawę zwrócił do WSO. Ponowny proces W. zaczął się w 2005 r.

Generał, tak jak na pierwszym procesie, nie przyznał się do winy. Mówił, że to nie on, ale ówczesny dowódca wojsk lotniczych gen. Kazimierz Dziok, który tego dnia był na trybunie honorowej, wydał rozkaz wylotu samolotów na defiladę po wypadku "Iskry". Według W., to również Dziok miał dodać cztery "Iskry" do składu grupy samolotów, która tego dnia miała przelecieć nad Warszawą. Gdyby tych samolotów szkolnych nie było w składzie grupy, a pozostałyby tylko bojowe Su-22 i Migi-29, nie trzeba byłoby wysyłać Iskry na zwiad meteorologiczny przed defiladą lotniczą - mówił W. Podtrzymał, że w jego ocenie przyczyną katastrofy były błędne wskazania sztucznego horyzontu w Iskrze, który pokazywał lot poziomy, a de facto maszyna schodziła w dół.

Obrońcy W. przytaczali taką scenę z trybuny honorowej: gdy gen. W. powiedział Dziokowi, że warunki nie pozwalają na przelot nad miastem, ten spytał: Pałac Kultury widać?. W. odparł: Widać. - To lecimy, a ty nie wpieprzaj się w dowodzenie - miał się wtedy zwrócić Dziok do gen. W.

Prokuratura wojskowa początkowo objęła śledztwem także Dzioka, jednak umorzyła postępowanie w jego sprawie uznając, że działanie Dzioka było "znikomo szkodliwe społecznie". Prokuratura uznała, że nie można mówić, by Dziok naruszył obowiązki lub nie dopełnił ich, przekazując dowodzenie tego dnia gen. W.

W oddzielnym procesie wdowy po pilotach domagają się od wojska po 1,5 mln zł odszkodowania.

Komisja MON stwierdziła, że przyczyną tragedii była utrata orientacji przez załogę, która nie włączyła instalacji odlodzeniowej czujnika przyrządów pokładowych.

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)