Wyrok 25 lat więzienia dla zabójcy kobiety
Na 25 lat więzienia skazał wrocławski sąd 45-letniego Rajmunda Jacka P., oskarżonego o zabójstwo ze szczególnym okrucieństwem swojej, znacznie od siebie młodszej, 24-letniej kochanki Doroty W. Wyrok nie jest prawomocny. W pierwszym procesie P. został skazany na 15 lat więzienia.
27.09.2005 | aktual.: 27.09.2005 12:11
Oskarżony z zimną krwią zabił ofiarę. Rejestrował uczucia, jakich doznawał podczas tego czynu, prowadził swojego rodzaju eksperyment. Czyn, którego dopuścił się P., to zabójstwo ze szczególnym okrucieństwem - powiedział, uzasadniając wyrok, sędzia Robert Zdych. Kara nie ma wychowywać oskarżonego, bo się już nie da. To jest odpłata za czyn, którego się dopuścił; odpłata za to, co zrobił Dorocie, żonie i swojej córce - powiedział sędzia.
Do zabójstwa doszło w maju 2000 r. Rajmund Jacek P. zamordował Dorotę W. w jej mieszkaniu. P. prowadził pracownię terapeutyczną, gdzie poznał kobietę. Zaprzyjaźnili się. Zostali kochankami i razem zamieszkali. Oskarżony zaproponował kochance masaż, w trakcie którego w wyjątkowo brutalny sposób ją zamordował. O zajściu poinformował żonę, aby ją przekonać, że romans z kochanką został definitywnie zakończony. Kobieta uwierzyła mężowi dopiero wtedy, gdy pokazał zakrwawione rzeczy zamordowanej. Wówczas żona zawiadomiła policję.
O wyjątkowym okrucieństwie oskarżonego - zdaniem sędziego - może świadczyć fakt, że zabójstwo miało dwa etapy. Pierwszy to duszenie kobiety. Gdy ta straciła przytomność - oskarżony rozpoczął medytację. Według Zdycha, P. miał czas, aby się uspokoić i wyciszyć. I dlatego też działał racjonalnie, o czym świadczy napis na ścianie zrobiony przez P.: "jeśli mnie kocha - przeżyje. To karma". Oskarżony chciał, aby kobieta cierpiała - stąd tyle ciosów. Ponadto na niekorzyść oskarżonego działał fakt, że był mężczyzną wykształconym, filozofem, który wykładał nawet o wartościach moralnych i etycznych - powiedział sędzia.