Wypoczynek za darmo. Jak to możliwe?
Nie trzeba czekać półtora roku. Ani dopytywać się urzędników NFZ, czy mają już dla nas skierowanie. Zdradzamy sposób, jak wyjechać do uzdrowiska - szybko i za darmo, wypocząć i podreperować zdrowie.Jak to możliwe? Jeśli wystąpimy o skierowanie od ZUS-u, już po mniej więcej sześciu tygodniach będziemy mogli wypoczywać w malowniczym uzdrowisku.
Skąd takie proste rozwiązanie? Otóż ZUS funduje wyjazdy do sanatorium w ramach tzw. prewencji rentowej. Dla Zakładu Ubezpieczeń Społecznych jest po prostu taniej płacić nam za sanatorium i nas podleczyć niż wypłacać nam rentę, gdy ze względu na chorobę nie będziemy już mogli pracować. Za darmo dostaniemy nocleg, wyżywienie i zabiegi. ZUS zwróci nam nawet za dojazd do sanatorium (ale tylko drugą klasą - jeśli jedziemy pociągiem; pieniądze dostaniemy przy wyjeździe z ośrodka).
Dla kogo jest taki wyjazd?
Z wyjazdu do sanatorium, opłaconego przez ZUS może skorzystać chory, któremu choroba utrudnia pracę albo nieleczona może w przyszłości w ogóle uniemożliwić aktywność zawodową. Temu właśnie ma zapobiec rehabilitacja.
Na darmowe sanatorium, w ramach prewencji rentowej, mogą więc liczyć trzy podstawowe grupy chorych:
– pracujący, którym grozi całkowita lub częściowa niezdolność do pracy, a więc pójście na rentę;
– renciści, którzy mają okresową rentę i dzięki pobytowi w sanatorium mogliby wrócić do pracy;
– ci, którzy stracili pracę, gdy byli długo na chorobowym, ale są w stanie pracować dalej, jeśli się podleczą.
Do sanatorium, za które płaci ZUS, nie pojadą emeryci i renciści, którzy mają przyznaną rentę na stałe.
Jak dostać skierowanie
Jeśli chcemy, by ZUS wysłał nas do sanatorium, po pierwsze musimy pójść do lekarza. To może być lekarz z publicznej przychodni, może to być także ekarz prywatny, który nie ma zawartej umowy z NFZ. Ważne, by to był „nasz” lekarz, czyli ten, który zajmuje się naszym leczeniem i zna historię naszej choroby.
Wzór „wniosku o przeprowadzenie rehabilitacji leczniczej w ramach prewencji rentowej” (tak brzmi urzędowa nazwa programu, w ramach którego ZUS wyśle nas do sanatorium na własny koszt) znajdziemy w Internecie: sprawdź tu. Ale nie musimy z niego korzystać, lekarz może napisać taki wniosek sam.
Powinniśmy się tylko upewnić, czy są tam wszystkie wymagane informacje i uzasadnienie – lekarz musi dać ZUS-owi nadzieję, że jeśli zakład wyśle nas do sanatorium, nasze zdrowie poprawi się na tyle, byśmy mogli wrócić do pracy. We wniosku musi się więc znaleźć: imię i nazwisko; adres; data urodzenia; PESEL; nazwa i adres zakładu pracy (jeśli pracujemy); informacja, jak długo jesteśmy na zwolnieniu lekarskim; rozpoznanie, czyli rodzaj choroby albo chorób, na które cierpimy; uzasadnienie wraz z informacją, czy będziemy mogli wrócić do pracy, jeśli rehabilitacja się powiedzie.
Inna możliwość? Wniosek może wystawić lekarz orzecznik ZUS, które wezwał nas na kontrolę, sprawdzając, dlaczego długo korzystamy ze zwolnień lekarskich, albo kiedy orzeka o naszej niezdolności do pracy, gdy staramy się o rentę.
Jak złożyć wniosek
Jeśli mamy wniosek od lekarza, idziemy do oddziału ZUS (w miejscu, gdzie mieszkamy), by złożyć ten dokument. Z jednym musimy się jednak liczyć: zanim ZUS wyda decyzję, być może zechce nas przebadać, wtedy dostaniemy wezwanie do lekarza orzecznika ZUS. Orzecznik może także poprosić „naszego” lekarza o dodatkowe informacje i dokumenty medyczne, np. wyniki badań. Ocenia bowiem szanse na nasz powrót do pracy po rehabilitacji, biorąc pod uwagę nasz wiek, zawód, czynności, jakie w pracy wykonujemy i warunki pracy, ale w pierwszym rzędzie to, jak przebieg choroby wpływa na nasz organizm.
Ile trzeba czekać
Na decyzję ZUS, czy przyznało nam sanatorium, czeka się około półtora do dwóch miesięcy. ZUS działa tak szybko w swoim interesie. Im szybciej rozpoczniemy leczenie i rehabilitację, tym większe są szanse na ich lepsze efekty. A im szybciej odzyskamy zdrowie, tym szybciej wrócimy do pracy i dalej będziemy opłacać składki emerytalne.
Dokąd pojedziemy
Może to być Kołobrzeg, Sopot, Połczyn, Ciechocinek, Polanica, Ustroń, Busko Zdrój, Szczawnica i jeszcze wiele pięknych uzdrowisk. ZUS ma bowiem umowy z ponad 100 sanatoriami. Może nas wysłać do najbliższego, ale niekoniecznie – wszystko zależy od wolnych miejsc w sanatoriach i od rodzaju choroby, jaką mamy wyleczyć.
Jak będą nas leczyć
Jeśli nie ma przeciwwskazań lekarza, ZUS zapewnia nie mniej niż pięć zabiegów dziennie. Trzeba jednak pamiętać, że rehabilitacja to leczenie ustalane indywidualnie – dopasowane do schorzenia, z powodu którego trafiliśmy do sanatorium. Na rehabilitację składają się ćwiczenia fizyczne, w tym ćwiczenia w basenie, kąpiele i natryski, leczenie ciepłem i leczenie zimnem, czyli krioterapia, leczenie z pomocą prądu, a także ultradźwiękami i polem magnetycznym, laseroterapia, masaż klasyczny i wibracyjny. Oprócz rehabilitacji fizycznej może nas też czekać psychologiczna. O naszą kondycję zatroszczy się więc psycholog, który podpowie, jak unikać stresu, albo dietetyk, który doradzi, co jeść, a czego unikać. Dowiemy się też, jak ćwiczyć w domu, by pozbyć się dolegliwości.
To musimy zabrać
Jadąc do sanatorium, musimy wziąć ze sobą: decyzję o skierowaniu do sanatorium, którą dostaniemy od ZUS; dowód tożsamości; aktualny dowód ubezpieczenia zdrowotnego, czyli np. druk RMUA; dokumentację medyczną, związaną ze skierowaniem; stale przyjmowane leki, na cały czas pobytu.
Wziąć urlop czy L4?
Jeśli pracujemy, nie musimy tracić urlopu na pobyt w sanatorium, lekarz wystawi nam bowiem L4. Co prawda, będziemy dostawać w tym czasie trochę mniej pieniędzy – 90 proc. pensji, jednak nie ma co narzekać. ZUS zafunduje nam pobyt – zwykle 24-dniowy, za który sami musielibyśmy zapłacić ponad 2000 zł (jeden dzień kosztuje ok. 92 zł). A jeśli będzie taka potrzeba, ten pobyt może zostać jeszcze wydłużony. Ta decyzja należy do ordynatora sanatorium.
Skierowanie na złamaną rękę
Dla ZUS-u, fundującego nam sanatorium, najważniejsze jest, byśmy szybko wrócili do pracy. Jeśli więc mieliśmy wypadek i złamaliśmy rękę, możemy starać się o wyjazd do sanatorium na koszt ZUS, by rękę rehabilitować i szybciej odzyskać sprawność. To samo dotyczy wszelkich problemów z kręgosłupem – zmian zwyrodnieniowych i zapalnych, a także urazów. Do sanatorium na koszt ZUS-u kwalifikują nas choroby układu krążenia, gdy na przykład cierpimy na chorobę wieńcową, mieliśmy zawał lub mamy przyspieszoną akcję serca i ten problem się zaostrza. Możemy skorzystać z takiego rozwiązania także wówczas, gdy mamy kłopoty oddechowe, na przykład astmę lub POChP, czyli przewlekłą obturacyjną chorobę płuc. Mogą to być także schorzenia psychosomatyczne – choćby wrzody żołądka, bo sprzyja im częste zdenerwowanie, więc trzeba podreperować psychikę, by organizm z wrzodami się uporał. Można pojechać wyleczyć nerwicę. Skierowanie dostaną kobiety po mastektomii czy operacji piersi z powodu chorób onkologicznych.
Polecamy w wydaniu internetowym fakt.pl:
Zadyma o kościół: Nie oddamy naszej parafii