Wypływają kolejne niejasności w śledztwie ws. Olewnika
W śledztwie dotyczącym zabójstwa Krzysztofa Olewnika pojawia się kolejna zagadka. "Rzeczpospolita" dotarła do filmu, który dokumentuje odnalezienie ciała. Wynika z niego, że Sławomir Kościuk, który wskazał miejsce ukrycia zwłok, był naprowadzany przez policjantkę. Dopiero po jej podpowiedziach wskazał miejsce prowizorycznego grobu.
Film jest w aktach sprawy. Do tej pory nagranie nie wzbudzało wątpliwości. Jednak teraz, gdy na jaw wychodzą kolejne rażące błędy w śledztwie, w tym związane z identyfikacją zwłok – na film należy spojrzeć z nowej perspektywy. Zajmą się nim jeszcze raz śledczy.
Jak czytamy w "Rzeczpospolitej", podczas utrwalonych na filmie oględzin Kościuk waha się, gdzie zakopał zwłoki. Niepewnie wskazuje jakieś miejsce. Wtedy słychać głos policjantki, która podpowiada, że to nie tutaj. Dopiero potem porywacz pokazuje właściwe miejsce.
Doświadczony prokurator powiedział "Rzeczpospolitej", że takich podpowiedzi nie powinno być. – To dowód braku profesjonalizmu – twierdzi. Inny mówi, że film może świadczyć o tym, iż wiedzę o miejscu ukrycia zwłok śledczy mieli też z innych źródeł niż tylko od Kościuka.