Wypędzeni ofiarami nazizmu, alianci współwinnymi?
Hitler otworzył puszkę Pandory z nieludzkim okrucieństwem. Jednak odpowiedzialność za wypędzenia pod koniec wojny i po wojnie ponoszą ci, którzy sprawowali tam władzę - mówi szefowa Związku Wypędzonych Erika Steinbach w wywiadzie dla "Gazety Wyborczej".
20.06.2009 | aktual.: 22.06.2009 12:02
Steinbach obarcza częścią odpowiedzialności aliantów. Mówi przy tym, że winne są także państwa, z których Niemców wypędzono. Argumentuje to mówiąc, że zawsze istnieje inne rozwiązanie. Jako przykład podaje Belgię i Francję, które osądziły winnych nie stosując odpowiedzialności zbiorowej.
Jednocześnie dodaje, że nie tylko panujący w Polsce reżim był winny wypędzeniom, gdyż jak twierdzi powód zawsze się znajdzie. Jednak winą za ustrój a tym samym skalę wypędzeń obarcza aliantów, którzy ustalili ze Stalinem taką a nie inną granicę.
Steibach ocenia, iż całkowita liczba Niemców wypędzonych z różnych krajów europejskich sięga 15 milionów. Jednak nie wszystkim dane było dotrzeć do domu. - Podczas wypędzeń zginęło bądź zaginęło około 2 mln ludzi. Na tereny dzisiejszych Niemiec dotarło około 12,5 mln. Wszystkie te osoby objęte są przepisami niemieckiej ustawy o wypędzonych. -
Wypędzenie uznaje za jedną z konsekwencji nazizmu, przedstawiając wypędzonych jako jego ofiary. Jak mówi wypędzenia trwały do 1948 r. kiedy reżim Hitlera już nie istniał. Dlatego też według Steinbach nazizm był tylko pretekstem do wypędzania z domów i stosowania przemocy wobec Niemców.