Wypadek drogowy wywołał zamieszki w Tarnopolu
Potrącenie przez samochód dwóch nastolatek w
Tarnopolu na Zachodniej Ukrainie doprowadziło do kilkugodzinnych
zamieszek, podczas których doszło do próby samosądu nad winnym
zajścia kierowcą - poinformowały ukraińskie media.
22.12.2006 | aktual.: 22.12.2006 01:18
Dwie piętnastolatki, wracając ze szkoły do domu, zostały potrącone przez samochód marki audi, który nie zatrzymał się na oznakowanym przejściu dla pieszych.
Na miejscu wypadku niemal natychmiast zebrał się spory tłum. Widząc, że poszkodowane nie dają znaków życia, ludzie zaczęli napierać na kierowcę pojazdu, który spowodował wypadek. Ten, próbując bronić się przed atakiem, tylko wzmógł ich agresję.
Na miejscu zdarzenia niemal natychmiast pojawiła się milicja. Pobitego kierowcę umieszczono w wozie patrolowym, co wzbudziło podejrzenia, że jeśli milicjanci go chronią, to on także jest milicjantem - powiedział jeden ze świadków.
Rosnący z minuty na minutę tłum zaczął napierać na pojazd milicji, domagając się wymierzenia sprawcy wypadku sprawiedliwości. Zaczęto krzyczeć, że kierowca jest pijany, że brał udział w suto zakrapianych obchodach Dnia Milicji.
W międzyczasie jedna z potrąconych odzyskała przytomność. Ocucił ją lekarz z karetki reanimacyjnej, która przybyła na miejsce wypadku. W tym samym czasie druga ofiara wypadku nadal leżała na asfalcie. Kiedy lekarz, nawet do niej nie podchodząc, polecił swym współpracownikom wezwanie ekipy z kostnicy, dziewczynka zaczęła się ruszać. Złość obserwującego to tłumu sięgnęła wówczas zenitu.
Wokół karetki zebrało się kilkaset osób. Ludzie zaczęli krzyczeć, że podobny los może spotkać ich dzieci i próbowali wyciągnąć sprawcę wypadku z samochodu milicyjnego. Kiedy nie zdołali tego zrobić, przewrócili samochód.
Zanim na miejsce wypadku przybyły wzmocnione oddziały milicji, ludzie zdążyli przewrócić także audi, które potrąciło dwie dziewczynki. Milicja zaczęła aresztować najbardziej agresywne osoby, co jeszcze bardziej rozjuszyło zebranych.
Tłum liczył już prawie dwa tysiące ludzi. Ci, którzy nie mogli widzieć, co dzieje się w centrum wydarzeń, wchodzili na dachy samochodów i okolicznych kiosków.
Gdy samochody z aresztowanymi odjechały, ludzie postanowili pójść im na odsiecz. Udali się więc na posterunek milicji. Tam napotkali na opór milicjantów, którzy nie dopuszczali ich do wejścia. W kierunku funkcjonariuszy poleciały jajka i kamienie.
Kilkugodzinne oblężenie posterunku skończyło się o północy, kiedy ludzie zaczęli rozchodzić się do domów.
Tarnopolska milicja poinformowała, że sprawca wypadku nie był pracownikiem organów porządkowych, lecz kierowcą w prywatnym przedsiębiorstwie. W chwili zdarzenia był trzeźwy.
Jedną z poszkodowanych dziewczynek, po opatrzeniu ran i badaniach odesłano ze szpitala do domu. Druga, która doznała wstrząsu mózgu i odniosła inne, nie zagrażające życiu obrażenia, nadal znajduje się pod obserwacją lekarzy.
Kierowca, który potrącił nastolatki, także leży w szpitalu. Stanie za swój czyn przed sądem. Nieodpowiedzialne zachowanie przypłacił rozerwanym policzkiem, podbitymi oczami, a także licznymi zadrapaniami i siniakami.
Jarosław Junko