Wypadek, bmw, kokaina i warszawski adwokat. "To było coś strasznego"

Adwokat Michał C., który według śledczych kierując bmw z niedozwoloną prędkością pod wpływem kokainy, wraz z innym kierowcą miał spowodować wypadek na warszawskim Mokotowie, jeszcze do niedawna świadczył usługi prawne w państwowej spółce. W wypadku kilka osób zostało rannych, jedna z poszkodowanych zmarła w szpitalu. Jej mąż opowiedział Wirtualnej Polsce o zdarzeniu i o tym, co działo się w sprawie.

Do tragicznego wypadku doszło 9 czerwca 2024 r. na warszawskimDo tragicznego wypadku doszło 9 czerwca 2024 r. na warszawskim Mokotowie
Źródło zdjęć: © Komenda Miejska PSP m.st. Warszawy | Komenda Miejska PSP m.st. Warszawy
Sylwester Ruszkiewicz

Edward Szerymanow ma 88 lat, jest sędzią Sądu Okręgowego w Warszawie w stanie spoczynku. Pracował aktywnie w zawodzie ponad 50 lat. Jest oskarżycielem posiłkowym w sprawie. Do Wirtualnej Polski odezwał się po ujawnieniu w mediach informacji, że jeden ze sprawców wypadku - Michał C. - świadczy usługi prawne w państwowej Grupie Przemysłowej Baltic. Jako pierwsza sprawę opisała trójmiejska "Gazeta Wyborcza".

- Pamiętam ten dzień jak dzisiaj. Wypadek miał miejsce 9 czerwca ubiegłego roku. To był dzień wyborów do Parlamentu Europejskiego. Moja żona Ania poszła oddać głos, ja byłem wcześniej głosować. Potem miała jeszcze pójść na działkę. Stała przy przejściu dla pieszych. Miała przejść na drugą stronę ulicy Puławskiej. Nie zdążyła - mówi wyraźnie przejęty Szerymanow.

Przypomnijmy, 9 czerwca w niedzielę przed godziną 15 doszło w Warszawie do zderzenia aut - na skrzyżowaniu ulic Puławskiej i Malczewskiego na Mokotowie.

Według policji kierowca toyoty, obywatel Białorusi świadczący usługi przewozu osób, wymusił pierwszeństwo i uderzył w bmw, które ścięło latarnię, sygnalizację świetlną i uderzyło w grupę pieszych, a następnie dachowało. W wyniku zdarzenia, które zostało zakwalifikowane przez śledczych jako katastrofa lądowa, kilka osób zostało rannych. Najcięższe rany odniosła 85-letnia żona pana Edwarda - Anna Jędra-Szerymanow.

W wypadku osiem osób zostało rannych
W wypadku na Mokotowie osiem osób zostało rannych © Komenda Miejska PSP m.st. Warszawy | Komenda Miejska PSP m.st. Warszawy

- Zadzwoniłem do niej wieczorem. Telefon odebrała pielęgniarka i powiedziała, żebym natychmiast przyjechał do szpitala na ulicę Szaserów. Zobaczyłem ją w tragicznym stanie. Połamane kości, pogruchotana twarz, jedno oko całkowicie zamknięte i opuchnięte, a drugie zalane krwią. Była nieprzytomna. To było coś strasznego -opowiada mąż.

"To był straszny widok"

Anna Jędra-Szerymanow w przeszłości pracowała w dziekanacie Wydziału Technologii Żywności Szkoły Głównej Gospodarstwa Wiejskiego w Warszawie. "Osoba życzliwa i serdeczna dla studentów oraz współpracowników, powszechnie lubiana i ceniona" -napisała uczelnia w pożegnaniu.

Poszkodowana do połowy sierpnia przebywała w Klinice Anestezjologii i Intensywnej Terapii w Szpitalu przy ul. Szaserów.

- Cały czas była utrzymywana przy życiu sztucznie przez maszyny. Była w śpiączce i podłączona do respiratora. Następnie została przewieziona do Ośrodka Wentylacji Respiratorem w Bielawie pod Warszawą. Zmarła 30 września. Byłem u niej codziennie. W ogóle nie reagowała na bodźce. Mówiłem do niej, ale nie wiem, czy mnie słyszała. Widać było, że się bardzo męczy. Krztusiła się i dusiła - opowiada pan Edward.

Krótko po wypadku zarzut nieumyślnego spowodowania katastrofy w ruchu lądowym postawiono obywatelowi Białorusi (kierowcy toyoty).

- Usłyszał zarzut nieumyślnego spowodowania katastrofy w ruchu lądowym w związku z przekroczeniem przepisów kodeksu drogowego. Polegało ono na wymuszeniu pierwszeństwa przejazdu, co skutkowało ciężkimi obrażeniami ciała pieszych w wyniku dachowania bmw - mówił w czerwcu 2024 r. prokurator Piotr Skiba, rzecznik warszawskiej Prokuratury Okręgowej w Warszawie. Kierowca toyoty przyznał się do zarzutu.

W toku postępowania śledczy postanowili dokładnie sprawdzić wątek prędkości również drugiego pojazdu - wspomnianego bmw - i zbadać kierowcę Michała C. na zawartość alkoholu i środków odurzających.

Kierował bmw pod wpływem kokainy

Efekt? W drugiej połowie sierpnia prokuratura poinformowała, że Michał C. prowadził bmw pod wpływem kokainy.

Śledczy postawili adwokatowi zarzut z art. 178 A par.1 Kodeksu karnego. Mówi on o tym, że "kto, znajdując się w stanie nietrzeźwości lub pod wpływem środka odurzającego, prowadzi pojazd mechaniczny w ruchu lądowym, wodnym lub powietrznym, podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do lat 3". W krwi adwokata wykryto kokainę o stężeniu 15 nanogramów na mililitr. Taki poziom wskazuje, że kokaina została zażyta jakiś czas przed wypadkiem i jej poziom już opadał (aktywna to poziomy od 100 do 500).

Według śledczych prawnik był nie tylko pod wpływem środka odurzającego w postaci kokainy, ale także jej aktywnego metabolitu - kokaetylenu.

Dodatkowo jak ustalili śledczy, kierowca bmw jechał po środkowym pasie ul. Puławskiej, z prędkością od 86,4 km/h do nawet 114,08 km/h (czyli przekroczył dozwolony limit o co najmniej o 35 km/h).

Zdaniem prokuratury, prędkość i zażywane wcześniej narkotyki były bezpośrednią przyczyną wypadku.

Zapytaliśmy Prokuraturę Okręgową w Warszawie o aktualny stan sprawy. - Postępowanie w Prokuraturze Rejonowej Warszawa-Mokotów pozostaje w toku. Odbyły się czynności końcowe z podejrzanymi. Trwa oczekiwanie na ewentualne wnioski dowodowe bądź wnioski o uzupełnienie materiałów śledztwa, a w przypadku ich braku śledztwo zostanie zamknięte. Żaden z podejrzanych występujących w sprawie nie był uprzednio karany, obaj posiadali w chwili zdarzenia uprawnienia do kierowania pojazdami - informuje Wirtualną Polskę Piotr A. Skiba, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Warszawie.

I jak przekazuje, Michał C. nie przyznał się do popełnienia zarzucanego mu czynu i odmówił składania wyjaśnień.

Na początku stycznia br. prokuratura zdecydowała się postawić Michałowi C. zarzut nieumyślnego spowodowania katastrofy w ruchu lądowym. Do tego należy dodać wcześniejszy zarzut prowadzenia pod wpływem środków odurzających. Grozi mu nawet 10 lat więzienia.

Kierowca bmw przekroczył prędkość o co najmniej 35 km/h
Kierowca bmw przekroczył prędkość o co najmniej 35 km/h © Licencjodawca | Komenda Miejska PSP m.st. Warszawy

- Moja ocena prawna zdarzenia jest inna od prokuratury. Zarzuty powinny dotyczyć umyślnego popełnienia zabronionego czynu. Całość zachowania podejrzanego, uwzględniając przez niego wykonywany zawód adwokata, wykształcenie i poziom intelektualny wskazuje, że przynajmniej uświadamiał sobie i godził się na powstały skutek - mówi WP Edward Szerymanow.

Na pytania Wirtualnej Polski o szczegóły zarzutów, prokuratura odmówiła udzielenia odpowiedzi przed zakończeniem postępowania.

- Sprawa jeszcze nie została zakończona, nie można wykluczyć, że finał nastąpi do końca kwietnia - przekazał WP 23 kwietnia Piotr Skiba z warszawskiej prokuratury okręgowej.

Jak ustaliliśmy, po ogłoszeniu zarzutu dotyczącego prowadzenia auta pod wpływem kokainy Prokuratura Rejonowa Warszawa Mokotów w Warszawie poinformowała Okręgową Radę Adwokacką w Warszawie o prowadzeniu postępowania przeciwko Michałowi C.

Postępowanie dyscyplinarne zawieszone

Co przez kilka miesięcy w tej sprawie zrobiła warszawska palestra?

- Postępowanie dyscyplinarne zostało wszczęte jeszcze w ubiegłym roku, a następnie, postanowieniem Rzecznika Dyscyplinarnej Izby Adwokackiej w Warszawie 23 grudnia 2024 r. zostało zawieszone (…). Postępowanie zostało zawieszone w oczekiwaniu na wydanie wyroku sądu karnego albo wcześniejsze udostępnienie Rzecznikowi Dyscyplinarnej Izby Adwokackiej w Warszawie materiałów dowodowych w sprawie przez prokuraturę. W toku procesu karnego prokuratura niestety nie chce przekazywać żadnych zebranych dowodów rzecznikom dyscyplinarnym, zaś bez tych dowodów nie sposób prowadzić efektywnie postępowania dyscyplinarnego – mówi Wirtualnej Polsce adw. Grzegorz Kukowka, rzecznik prasowy Okręgowej Rady Adwokackiej w Warszawie.

I jak dodaje, Michał C. jest nadal adwokatem wykonującym zawód, w związku z czym może pełnić czynności adwokata.

- Ani prokurator, który również ma takie uprawnienie, ani Rzecznik Dyscyplinarna Izby Adwokackiej w Warszawie nie zdecydowali się, przynajmniej jak dotąd, na podjęcie czynności mogących potencjalnie skutkować zawieszeniem adwokata w czynnościach – dodaje rzecznik ORA w Warszawie.

Kierujący samochodem marki bmw najpierw zderzył się nadjeżdżając
Kierujący samochodem marki BMW najpierw zderzył się nadjeżdżającym kierowcą Ubera © Komenda Miejska PSP m.st. Warszawy | Komenda Miejska PSP m.st. Warszawy

Kancelaria Adwokacka Michała C. od 18 lutego br. współpracowała z państwową Grupą Przemysłową Baltic (GPB) z siedzibą w Trójmieście. Właścicielem Grupy jest Agencja Rozwoju Przemysłu, spółka Skarbu Państwa w nadzorze Ministra Aktywów Państwowych. Dział prawny w GPB nadzoruje wiceprezes Magdalena Czuba-Wąsowska.

Przed pracą w Grupie Przemysłowej Baltic Michał C. świadczył swoje usługi w spółce Orlenu - Baltic Power. Pracował tam kilka lat.

Adwokat Michał C. w rozmowie z nami przekazał, że w związku z artykułem w trójmiejskiej "Gazecie Wyborczej" i następnymi materiałami prasowymi na ten temat w innych mediach (w tym w Wirtualnej Polsce) przesłał wezwanie przedsądowe do zaniechania naruszenia dóbr osobistych i usunięcia materiałów na jego temat.

Nie wyraził zgody na żaden z cytatów z rozmowy telefonicznej.

"Rozwiązanie umowy z kancelarią"

Z kolei Grupa Przemysłowa Baltic zapewnia nas, że "spółka nie posiadała żadnej wiedzy na temat wypadku samochodowego z czerwca 2024 roku na warszawskim Mokotowie, ani czynności prokuratury podejmowanych w tej sprawie".

"Spółka nie ma uprawnień śledczych, ani też możliwości dokonywania sprawdzeń w jednostkach prokuratury kandydatów do pracy lub podmiotów współpracujących pod kątem toczących się wobec nich postępowań karnych. Takie działania są nielegalne" -informuje biuro prasowe GPB.

I jak ujawnia, współpraca z Kancelarią Adwokacką Michała C. została zakończona.

"W trakcie przeprowadzonych czynności wyjaśniających, obejmujących okoliczności nawiązania współpracy z kancelarią oraz jej przebiegu, nie stwierdzono żadnego naruszenia przepisów prawa, jak też wewnętrznych regulacji korporacyjnych" - przekazała Grupa Przemysłowa Baltic.

- Z żoną byliśmy 56 lat razem, żyliśmy w zgodzie. Miałem od niej wsparcie, opiekowała się trochę mną. Nie mamy dzieci, moja najbliższa rodzina jest już na tamtym świecie. Znajomi również nie żyją. Nie mam nikogo, też pewnie niedługo odejdę. Chciałbym, żeby sprawcy, którzy pozbawili życia mojej żony, zostali osądzeni i należycie ukarani - deklaruje Edward Szerymanow.

Po publikacji materiału z Wirtualną Polską skontaktowała się Grupa Przemysłowa Baltic.

"Współpraca z kancelarią wskazanego w publikacji adwokata, została podjęta na skutek ogólnodostępnego procesu rekrutacyjnego w ramach procedury obowiązującej w Grupie Przemysłowej Baltic" - podkreśla firma. "Powołany zespół rekrutacyjny wyłonił kandydata, wobec którego kluczowe okazało się wieloletnie doświadczenie w projektach offshore wind" - dodaje. Firma w przesłanym oświadczeniu zaprzecza, by doszło do zatrudnienia kogokolwiek poza standardowym procesem rekrutacyjnym.

Sylwester Ruszkiewicz, dziennikarz Wirtualnej Polski

Wybrane dla Ciebie

Media: Hołownia spotka się z sekretarzem generalnym ONZ
Media: Hołownia spotka się z sekretarzem generalnym ONZ
Wyniki Lotto 02.10.2025 – losowania Lotto, Lotto Plus, Multi Multi, Ekstra Pensja, Kaskada, Mini Lotto
Wyniki Lotto 02.10.2025 – losowania Lotto, Lotto Plus, Multi Multi, Ekstra Pensja, Kaskada, Mini Lotto
Propalestyńscy aktywiści zablokowali dworzec. Wstrzymany ruch w Hadze
Propalestyńscy aktywiści zablokowali dworzec. Wstrzymany ruch w Hadze
Putin reaguje na słowa Nawrockiego. Mówi o "obecnych przywódcach Polski"
Putin reaguje na słowa Nawrockiego. Mówi o "obecnych przywódcach Polski"
Putin wysyła żołnierzy na granicę kraju NATO
Putin wysyła żołnierzy na granicę kraju NATO
Macron o rosyjskiej flocie cieni. Zwrócił się z apelem
Macron o rosyjskiej flocie cieni. Zwrócił się z apelem
Waszyngton chce technologii Kijowa. Ukraina i USA negocjują umowę
Waszyngton chce technologii Kijowa. Ukraina i USA negocjują umowę
Putin o rakietach Tomahawk. "Zestrzelimy je"
Putin o rakietach Tomahawk. "Zestrzelimy je"
"Można było napisać to lepiej". Abp o liście ws. edukacji zdrowotnej
"Można było napisać to lepiej". Abp o liście ws. edukacji zdrowotnej
"Stało się coś niedobrego". Abp przyznaje błąd KEP
"Stało się coś niedobrego". Abp przyznaje błąd KEP
"Mur dronowy" na wschodniej flance. Co to takiego?
"Mur dronowy" na wschodniej flance. Co to takiego?
Incydenty pod siedzibą MSZ. Jest komunikat policji
Incydenty pod siedzibą MSZ. Jest komunikat policji