Trwa ładowanie...
27-02-2006 07:16

Wyniki badań uratowanego górnika są "uspokajające"

Stan Zbigniewa Nowaka - górnika z wydobytego po kilkudniowej akcji ratowniczej w kopalni "Halemba" - jest zadowalający - oceniają lekarze z sosnowickiego szpitala im. św. Barbary, gdzie przed południem przewieziono mężczyznę. Jak mówią, wyniki badań są bardzo "uspokajające".

Wyniki badań uratowanego górnika są "uspokajające"
d4lt5e0
d4lt5e0

Stan ogólny jest zadowalający. Nie ma żadnych zaburzeń funkcjonowania układu oddechowego i układu krążenia. Zaburzenia metaboliczne są mniejsze niż się spodziewaliśmy, aczkolwiek nie możemy wykluczyć, że wystąpią dodatkowe rzeczy, które się ujawnią po okresie wstępnej resuscytacji płynowej (...) - powiedział na konferencji prasowej w szpitalu ordynator oddziału intensywnej terapii dr Lech Krawczyk.

Uratowany górnik może spędzić w szpitalu nawet kilkanaście dni. Lekarze wykluczyli możliwość wystąpienia u niego zaburzeń wzroku w związku z tak długim czasem spędzonym w ciemności. Mężczyzna ma natomiast uraz łokcia. Nie jest wykluczone, że będzie potrzebny zabieg operacyjny. Zbigniew Nowak, który był zasypany przez blisko 111 godzin, pozostanie na obserwacji. Będzie nadal przechodził badania. Jak podkreślają lekarze, górnik jest w dobrej kondycji psychicznej i przez cały czas jest przytomny.

Z pierwszej oceny wynika, że górnik jest w stanie ogólnym dobrym. Jest potłuczony i wycieńczony, skarży się na ból brzucha - powiedział rzecznik Kompanii Węglowej, Zbigniew Madej. Ratownicy po dotarciu do górnika podali mu natychmiast specjalne wzmacniające płyny. Po nawiązaniu kontaktu z ratownikami Nowak poprosił o jabłko i wodę. Pod ziemią stracił poczucie czasu, myślał, że niewiele minęło od zmiany, na której pracował. Cieszył się, że zdąży złożyć życzenia żonie, która w czwartek obchodziła urodziny.

Górnik wyjechał na powierzchnię o godz. 9.22. Na nadszybiu szybu Grunwald kopalni czekali m.in. na niego ojciec i teść. Zbigniew Nowak to górnik metaniarz. 12 marca skończy 31 lat. Dzisiaj jest najważniejszy dzień w moim życiu. Czuję się tak, jak w dniu, kiedy Zbyszek się urodził. Po raz pierwszy mogę zapłakać ze szczęścia - powiedział dziennikarzom ojciec górnika Hans Nowak.

d4lt5e0

Jestem teraz najszczęśliwszą osobą na świecie. Mój mąż żyje i to jest najważniejsze - powiedziała Radiu ZET Marlena Nowak, żona uratowanego.

Pani Nowak dziękuje wszystkim ratownikom, którzy z narażeniem własnego życia ratowali jej męża. Dziękuje też szefowi zakładowej "Solidarności", który w najcięższych chwilach wspierał duchowo ją i jej rodzinę.

Kierownik kopalni Kazimierz Dąbrowa powiedział, że mimo wydobycia górnika na powierzchnię, akcja trwa, bo w rejonie jest ciągle stężenie wybuchowe gazu. Podziękował załodze, szczególnie ratownikom, za udział w akcji, która była prowadzono w skrajnie trudnych warunkach. Ratownicy przekopali się przez około 250 metrów przewalonego chodnika. Dyrektor kopalni dodał, że wydobyty górnik znał się dobrze na wentylacji i wiedział, jak zachować się, będąc w pobliżu atmosfery nienadającej się do oddychania. Według ratowników, po dotarciu do górnika, był on w dobrej kondycji. Stracił jednak poczucie czasu i nie zdawał sobie sprawy, że tak długo przebywał pod ziemią. Chciał wyjść na powierzchnię o własnych siłach.

d4lt5e0

Według kierującego akcją Bogusława Wypycha, Zbigniewa Nowaka uratowało to, że leżał on w pobliżu pękniętej rury, przez którą przez cały czas dochodziło do niego powietrze.

Ratownicy nie powiedzieli poszukiwanemu, że od wstrząsu minęło już 5 dni, ale, że jest tylko dwa dni później, aby nie doznał szoku. Mężczyzna sam doczołgał się przez szczeliny skalne kilka metrów, aby pomóc docierającym do niego ratownikom. Wspierany przez nich przeszedł ok. 200 metrów wydrążonego w zasypanym wyrobisku bardzo wąskiego tunelu.

Do mężczyzny udało się dotrzeć niespełna 2,5 godziny po tym, gdy ratownicy usłyszeli jego głos. Kontakt był możliwy dzięki biegnącemu w zasypanym chodniku rurociągowi odmetanowania. Oprócz prośby o coś do picia mężczyzna powiedział wtedy ratownikom, że jest potłuczony, ale nie wie jak bardzo. Choć początkowo szacowano, że ratowników dzieli od niego jeszcze ok. dziewięć metrów rumowiska, dzięki szybkiej akcji, determinacji ratowników oraz wykorzystaniu najmniejszych szczelin, udało się wyciągnąć górnika.

d4lt5e0

Górnik zaginął 1030 metrów pod ziemią po silnym tąpnięciu, do którego doszło w środę późnym popołudniem w kopalni "Halemba" w Rudzie Śląskiej. Pracownicy kopalni podkreślają, że cały czas wierzyli, że górnik może żyć. W trakcie poszukiwań przypominano postać zmarłego w ubiegłym roku Alojzego Piontka, który w 1971 r. przetrwał tydzień w chodniku zasypanym po zawale w zabrzańskiej kopalni "Rokitnica".

Cały czas w Zabrzu trwa kolejna akcja ratownicza. W Zakładzie Górniczym Siltech na poziomie 380 metrów nastąpił zawał skał stropowych na długości około dziewięciu metrów.

W strefie zawału znalazł się jeden z pracowników usuwających awarię rurociągu przeciwpożarowego. Akcję ratunkową nadzoruje Okręgowy Urząd Górniczy w Gliwicach.

d4lt5e0
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

WP Wiadomości na:

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d4lt5e0
Więcej tematów