Wyłudzał pieniądze, obiecując wyciągnięcie męża z aresztu
400 tysięcy złotych i samochód wyłudził od
żony aresztowanego "barona paliwowego" z Podbeskidzia 38-letni
mężczyzna, który obiecywał pomoc w wyciągnięciu podejrzanego z
aresztu. Oszustowi może grozić nawet 10 lat więzienia.
W rozmowach z żoną aresztowanego mężczyzna powoływał się na szerokie znajomości w służbach specjalnych, sądach, prokuraturze i policji. W rzeczywistości okazało się to fikcją - powiedział rzecznik śląskiej policji, podinsp. Andrzej Gąska.
46-letni mąż oszukanej kobiety od ubiegłego roku przebywa w areszcie, podejrzany o udział w śląskiej aferze paliwowej, polegającej na nielegalnej produkcji i sprzedaży paliwa na dużą skalę, oszustwach podatkowych i fałszerstwach dokumentacji.
Rzekome "załatwianie" zwolnienia podejrzanego z aresztu rozpoczęło się krótko po jego aresztowaniu. 38-latek, również biznesmen, od lipca 2004 roku przez ponad dziesięć miesięcy wyłudzał od żony aresztowanego kolejne kwoty pieniędzy, w sumie ok. 400 tys. zł. Przyjął też skodę octavię wartą prawie 40 tys. zł.
W końcu żona aresztowanego zdecydowała się powiadomić o sprawie policję. Funkcjonariusze z wydziału do walki z korupcją Śląskiej Komendy Wojewódzkiej Policji w Katowicach rozpoczęli dyskretna obserwację biznesmena, gromadząc dowody świadczące o popełnieniu przestępstwa.
Za oszustwo znacznej wartości i powoływanie się na wpływy w instytucjach państwowych podejrzanemu grozi kara do 10 lat więzienia. W piątek zatrzymany mężczyzna był przesłuchiwany w Prokuraturze Apelacyjnej w Katowicach. Jeszcze w piątek sąd ma zdecydować o jego aresztowaniu.