Świat"Wylęgarnia terroryzmu" czy dzielnica "spokojnych ludzi"? Jaka jest prawda o Molenbeek?

"Wylęgarnia terroryzmu" czy dzielnica "spokojnych ludzi"? Jaka jest prawda o Molenbeek?

O brukselskiej dzielnicy Molenbeek jest ostatnio głośno na całym świecie. To właśnie tam schwytano Salaha Abdeslama, podejrzanego o zorganizowanie zamachów w Paryżu z 13 listopada 2015 roku. Niektóre media okrzyknęły to miejsce "wylęgarnią terroryzmu". Jaka jest prawda o Molenbeek?

Agnieszka Kopacz-Domańska

- Są tu miejsca, gdzie jest ładna architektura, gdzie możesz pójść na rynek kupić owoce - przekonuje mieszkająca w Brukseli Polka. Przyznaje jednak, że w niektóre strefy lepiej się nie zapuszczać. Inny Polak dodaje, że przechadzając się po okolicy, czuje się jak w Algierii.

I faktycznie: część blokowisk i osiedli zamieszkana jest przez samych muzułmanów. Są też rejony, nad którymi policja nie ma kontroli. Są wreszcie ulice, gdzie młodzi muzułmanie nie wpuszczają obcych.

W Molenbeek mieszkali zamachowcy (wśród nich Salah Abdelslam), którzy w listopadzie 2015 roku zaatakowali w paryskim klubie Bataclan. Stąd pochodził też jeden ze sprawców zamachu w Madrycie w 2004 roku. Wtedy od bomb podłożonych na stacjach kolejowych zginęło 191 osób. To również tu, w wynajętym mieszkaniu, miał swoją bazę weteran syryjskiego dżihadu Mehdi Nemmouche, zanim w sierpniu 2014 roku zastrzelił cztery osoby przed muzeum żydowskim w Brukseli.

W dzielnicy pomieszkiwał także u swojej siostry Ayoub El-Khazzani, zanim w sierpniu 2015 roku z kałasznikowem i nożem wsiadł do pociągu Thalys zmierzającego do Paryża. W torbie miał 300 sztuk amunicji. Gdyby nie szybka reakcja trzech żołnierzy, którzy go obezwładnili, mogłoby to się skończyć kolejną masakrą. Tutaj urodził się zamachowiec Amedy Coulibaly, który w styczniu 2015 roku razem z braćmi Kouachi sterroryzował Paryż atakami między innymi na redakcję magazynu "Charlie Hebdo".

Pochodzący z Pakistanu Azar Husajn, który w Molenbeek mieszka od 16 lat, jako jeden z nielicznych muzułmanów zgodził się porozmawiać z Wirtualną Polską. Po zamach na brukselskie lotnisko i metro, większość mieszkających tu ludzi nie chce mieć żadnego kontaktu z mediami.

To właśnie francuskie i belgijskie media sugerowały jeszcze przed atakami, że od wielu lat funkcjonował swoisty pakt o nieagresji pomiędzy belgijską policją, a komórkami terrorystycznymi. Do ataku na lotnisko i metro doszło w wkrótce po dużej operacji służb w Molenbeek, podczas której schwytano Abdelslama. Nie wyklucza się, że zamachy były swego rodzaju zemstą za złamanie wcześniejszego układu, a Bruksela zapłaciła cenę za przymykanie oka, na to co dzieje się w dzielnicy.

Źródło artykułu:WP Wiadomości
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (77)