PolskaWygrać z urzędnikami

Wygrać z urzędnikami

Rzeszów, Lutoryż. Daniel Frankiewicz nie może jeździć kupionym legalnie samochodem. Urzędnikom Starostwa Powiatowego w Rzeszowie nie zgadzają się ich własne dokumenty, więc z uporem odmawiają rejestracji auta. Nie ma znaczenia, że ci sami urzędnicy zarejestrowali wcześniej to auto poprzedniemu właścicielowi. Co nimi kieruje? Złośliwość czy nieudolność?

15.09.2004 | aktual.: 15.09.2004 09:16

- Nie zarejestruję Danielowi Frankiewiczowi tego samochodu i już – z uporem powtarza Janusz Haluk, dyrektor wydziału komunikacji rzeszowskiego starostwa. – Nie ma w ogóle o czym rozmawiać. Nasza decyzja nie ulegnie zmianie!

Daniel Frankiewicz z Lutoryża kupił fiata uno z ogłoszenia w gazecie. Poprzedni właściciel, Zbigniew P. z Głogowa Małopolskiego, dał panu Danielowi dowód rejestracyjny i polisę ubezpieczeniową. Po kilku miesiącach nowy właściciel una postanowił przerejestrować auto na siebie. Myślał, że to tylko formalność. Zbigniew P. też mieszka w powiecie rzeszowskim, więc wszystko załatwia się w tym samym wydziale komunikacji. Nie trzeba nawet zmieniać numerów i tablic rejestracyjnych. Urzędnicy mają wypisać tylko nowy dowód rejestracyjny, dać inne nalepki i już.

Co to za auto?

Fiat uno w dowodzie rejestracyjnym miał wpisaną markę: SAM, a w rubryce typ widniało: składak. W zaświadczeniu z badania technicznego diagnosta wpisał, że auto pana Daniela to fiat uno – składak. Oznacza to, że samochodu tego nie zmontowano w fabryce fiata, lecz nadwozie wzięto z jednego samochodu, a silnik z innego. Auto złożono w całość w jakimś warsztacie lub garażu. Nie ma przeszkód, żeby tak zarejestrowany pojazd zmienił właściciela.

Okazało się jednak, że w dokumentach starostwa wpisano inny typ samochodu. Według urzędników jest to fiat 128. Tak było w poprzednim dowodzie rejestracyjnym, wystawionym w wydziale komunikacji Urzędu Miasta Rzeszowa. Tam wcześniej zarejestrowany był feralny samochód.

Przestępstwo czy nie?

Urzędnicy starostwa zwietrzyli przestępstwo. Powiadomili prokuraturę i policyjni eksperci szczegółowo zbadali fiata uno. Okazało się, że numery nadwozia i silnika zostały kiedyś przerobione. Przez kogo? Tego w drobiazgowym śledztwie nie ustalono. Stwierdzono tylko, że żadna z części samochodu Daniela Frankiewicza nie jest kradziona. Prokurator umorzył więc sprawę.

- Mimo tego, samochodu nadal nie mogę zarejestrować na siebie – żali się pan Daniel. – Urzędnicy mszczą się chyba za to, że uniosłem się, gdy po raz pierwszy odmówili mi rejestracji auta. Trudno nie przyznać racji Danielowi Frankiewiczowi. Jego fiat uno miał wcześniej co najmniej 6 właścicieli i był kilkakrotnie rejestrowany w rzeszowskim wydziale komunikacji. Raz w rejonowym, potem miejskim, w końcu znów trafił do starostwa powiatowego. Jak to się stało, że z fiata uno zrobił się fiat 128? Dziś nie sposób ustalić, kto i kiedy się pomylił.

Skutków urzędniczego błędu nie chce jednak naprawić dyrektor Janusz Haluk. Zasłania się artykułami i paragrafami ustawy. Zapomniał, że urzędnicy są po to, żeby ludziom pomagać, a nie im szkodzić. Dlatego Daniel Frankiewicz ma koło domu samochód, za który zapłacił 8 tys. zł i którym nie może ani jeździć, ani go sprzedać.

Krzysztof Rokosz

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)