Wygnany dysydent postawił stopę na chińskiej ziemi dzięki... tajfunowi
Tajfun dokonał tego, czego przez lata nie udało się dyplomatom z wielu państw. Jeden z najbardziej znanych chińskich dysydentów, uczestnik protestów na Tiananmen - Wang Dan, po raz pierwszy od 15 lat postawił stopę na chińskiej ziemi. Wszystko dzięki tajfunowi Saola.
Wang Dan w czwartek znajdował się na pokładzie samolotu, lecącego z USA na Tajwan. Ze względu na tajfun maszyna musiała jednak wylądować w Hongkongu. Tymczasem chińskie władze od lat uniemożliwiają Wangowi - więzionemu uczestnikowi protestów na Tiananmen - powrotu do Chin.
W 1998 chińskie władze zgodziły się na wyjazd Wang Dana do USA, gdzie otrzymał azyl polityczny. Wang obecnie mieszka na Tajwanie. To właśnie ten dysydent, za pośrednictwem łączy wideo, przemawia do uczestników nocnego czuwania w Hongkongu z okazji kolejnych rocznic masakry na Tiananmen.
O swoim nieoczekiwanym przyjeździe do Hongkongu Wang Dan poinformował na portalach społecznościowych. W ciągu kilku godzin odwiedziło go wielu reporterów i działaczy społecznych, którzy - aby przedostać się do międzynarodowej strefy hongkońskiego lotniska - musieli kupić bilety lotnicze. W czwartek po południu Wang Dan powrócił na Tajwan.
W czwartek tajfun Saola całkowicie sparaliżował komunikację na Tajwanie. W wyniku powodzi i osunięć ziemi, wywołanych przez ulewne burze, zginęło tam co najmniej pięć osób.