Wydawca o Kopalińskim: był skromny, uroczy, dowcipny
Władysław Kopaliński był człowiekiem bardzo uroczym, skromnym, o dużej kulturze osobistej, dowcipnym. Był człowiekiem-instytucją - tak zmarłego w piątek Władysława Kopalińskiego wspominała Dorota Świderek zastępca dyrektora z oficyny wydawniczej RYTM, która od lat współpracowała z tym autorem.
05.10.2007 13:05
Niedługo nakładem ukaże się jego książka pt. "Od słowa do słowa", będąca wyrazem jego fascynacji etymologią. Kopaliński złożył ją do druku 28 sierpnia. Jeszcze sam oglądał korektę i zaakceptował okładkę - powiedziała Dorota Świderek.
Jak wspomina wydawca, Kopaliński do samego końca zachował jasność umysłu i poczucie humoru. Podczas pracy nad "Od słowa do słowa" miał świadomość, że jest chory, i że dobiega setki. Jednak nie raz żartował mówiąc, że to "chyba jego ostatnia książka" - przypomniała.
Współpraca wydawnictwa i Kopalińskiego trwała kilkanaście lat. Przez ten czas miałam okazję niejednokrotnie przekonać się, że Władysław Kopaliński był - prywatnie i w pracy - człowiekiem uroczym, bardzo skromnym, o dużej kulturze osobistej - opowiadała zastępca dyrektora RYTM-u.
W pamięci Świderek leksykograf zapisał się jako człowiek-instytucja, który pracował bez asystentki, sekretarki, a posługiwał się przede wszystkim fiszkami - małymi karteczkami, na których właściwie pisał swoje książki.
Miał świetną pamięć, recytował z pamięci wiersze po angielsku. Był też bardzo twórczy - zwróciła uwagę przedstawicielka wydawnictwa. - Nie dosyć, że opracował wiele cennych słowników i leksykonów, to jeszcze na nowo, swoimi słowami opowiadał bajki i baśnie, które wydał jako "125 baśni do opowiadania dzieciom".
Dla wydawcy to wielki zaszczyt pracować z kimś takim. My mieliśmy szczęście wydać jedenaście jego tytułów - podkreśliła Świderek. Życzyłabym sobie pracy z większą ilością takich autorów - dodała.
Władysław Kopaliński zmarł w piątek w Warszawie po długiej i ciężkiej chorobie nowotworowej. Wybitny polski leksykograf, tłumacz i wydawca 14 listopada skończyłby 100 lat.