Wycieczka do Londynu, meble albo samochód za węgiel
Wycieczka do Londynu, ekskluzywne meble,
samochód - takie łapówki według aktu oskarżenia miał brać Jan R.,
dyrektor odpowiedzialny za sprzedaż węgla w kopalni "Rydułtowy", a
wcześniej w byłej Rybnickiej Spółce Węglowej - opisuje "Dziennik
Zachodni".
Nikogo nie dziwiło jego nowe audi A6 i alfa romeo. Jego stawką miało być 2 zł od tony "lepszego" węgla, który wyjeżdżał z kopalni. Według prokuratury sprzedawał go zaufanym kolegom jako miał, znacznie gorszej jakości, czyli tańszy. Węglowa szajka wpadła, bo jeden z dających łapówki zgłosił proceder w prokuraturze.
Tym kimś był Bronisław K., szef firmy "Bro-Potent-Rybnik", który w ciągu roku przekazał Janowi R. prawie 23 tys. złotych i 5 tys. dolarów. To on zawiadomił prokuraturę o tym, jak można załatwić węgiel najlepszej jakości za wyjątkowo niską cenę. Opowiedział ze szczegółami o łapówkach, miejscach przekazania i zasadach przekrętu, w tym o firmie "Funa", którą kierował Marian H., były członek zarządu powiatu wodzisławskiego.
- Miał dość dawania- mówi o Bronisławie K. jeden z prokuratorów prowadzących sprawę. Śledztwo prowadził w Prokuraturze Rejonowej w Wodzisławiu Śląskim zastępca szefa prokuratury Waldemar Nowak i je umorzył. O akta poprosiła Prokuratura Okręgowa w Gliwicach, a w sprawę zaangażowano wydział ds. korupcji Komendy Wojewódzkiej Policji w Katowicach. Okazało się, że Bronisław K. nie był jedyny, a proceder miał dużą skalę.
52-letni Jan R., były pełnomocnik ds. systemów zarządzania w kopalni "Rydułtowy-Anna", były główny inżynier zakładu przeróbki mechanicznej w "Rydułtowach" i były wicedyrektor ds. handlu węglem w RSW siedzi od roku w areszcie. Prokuratura zarzuca mu przyjmowanie łapówek w zamian za "przychylność przy sprzedaży węgla". Z akt sprawy wynika, że je wymuszał. Raz były to meble ze Swarzędza za 7 tys. zł, innym razem 15 tys. zł na kupno nowego opla vectry albo forda ka dla żony.
Policjanci wpadli na trop 24 trefnych transakcji, którymi kierował. Kilka z nich w ogóle nie miało miejsca, a kupno-sprzedaż odbywały się jedynie na fakturach. Według wyliczeń Kompania Węglowa straciła na tym ponad 1,6 mln zł. R. miał kupować węgiel lepszej klasy za cenę gorszego, potem przez zaufanych pośredników sprzedawać go dalej.
Zarzuty fałszowania dokumentów co do jakości węgla ma m.in. Marian H., współwłaściciel Funy (były nadsztygar z kopalni "Rydułtowy", potem w zarządzie starostwa) wraz z Markiem K., drugim współwłaścicielem. Zarzuty pośrednictwa ma m.in. Janusz J. z firmy Invesco z Katowic, który miał wręczyć co najmniej 5 tys. zł łapówki Janowi R. za sprzedaż 1200 ton węgla do Przedsiębiorstwa Energetyki Cieplnej w Lesznie.
Wartość węgla została zaniżona o jakieś 62 tys. zł. Ponadto Marian H. jest oskarżony o zatajenie w oświadczeniu majątkowym, że ma na koncie prawie 130 tys. zł (podał 60 tys. zł). Przed sądem będzie odpowiadał z wolnej stopy. Wyszedł z aresztu za 100 tys. zł poręczenia.
Na ławie oskarżonych zasiądzie w sumie 15 osób. Poza Janem R. i Marianem H., oskarżeni są Michał S. (trzeci współwłaściciel "Funy"), Bronisław K., Stanisław I. (za wręczenie łapówki w wysokości 1 tys. zł), Bogdan H., brat Mariana H, technik mechanik z kopalni "Rydułtowy", właściciel "Eko-Funa" (za poświadczenie nieprawdy, a dokładnie transakcji sprzedaży węgla, która nigdy nie miała miejsca).
Oskarżeni są również trzej członkowie związków zawodowych w kopalni za poświadczenie nieprawdy na korzyść Mariana H. Mieli zapewnić, że nie jest już prezesem "Pro-Eko". Pod fikcyjnym protokołem Zgromadzenia Wspólników, który nigdy nie miał miejsca podpisał się m.in. Jan O. z "Solidarności" i Zbigniew A. z ZZG w Polsce. Janowi R. miała pomagać Sylwia J., kierownik kontroli jakości z kopalni "Jankowice", którą prokuratura oskarża o poświadczenie nieprawdy w sześciu analizach miału energetycznego. (PAP)