Wybuchowy skład odpadów w Gdańsku
Kilkadziesiąt tysięcy tabletek, lekarstw i innych środków medycznych, około tysiąca strzykawek, pojemniki z drobnoustrojami, najróżniejsze chemikalia - takie składowisko odpadów znajduje się w Gdańsku, o czym zaalarmowali nas zaniepokojeni mieszkańcy. My zaś zawiadomiliśmy administrację miasta, służby sanitarne i ochrony środowiska. Od piątku trwa zabezpieczanie tego znaleziska. Adres: ul. Sztutowska 14, niedaleko styku rzek: Rozwójka (Czarna Łacha) i Martwa Wisła.
- Do magazynów z niebezpiecznymi odpadami można dostać się przez okno. Łatwiej - drzwiami. Nie ma na nich kłódek - mówią osoby znające teren. - Gdyby te substancje przedostały się do wód, mogłyby wytruć pół Gdańska - twierdzą zaniepokojeni mieszkańcy Gdańska Rudnik.
W Wojewódzkim Inspektoracie Ochrony Środowiska wiadomość o istnieniu niemal w środku miasta takiego magazynu substancji niebezpiecznych wywołała zdziwienie. We wskazane przez nas miejsce natychmiast udał się pracownik WIOŚ. Także pomorski wojewódzki inspektor sanitarny zareagował bezzwłocznie. Urząd Miejski znał zaś sprawę od kilku lat. Użytkownik magazynów już wcześniej został zobowiązany do zrobienia tam porządku. Zabrał jednak jedynie stare świetlówki. O chemiczno-medycznym składowisku wie też właściciel działki. - Od wielu miesięcy próbuję nakłonić dzierżawcę, by posprzątał te chemikalia - mówi. - Kiepsko mu to jednak wychodzi. - Nie są to odpady niebezpieczne - zapewnia Andrzej Maj, przedstawiciel firmy, która odpowiedzialna jest za chemikalia i lekarstwa przy ul. Sztutowskiej. - One są sukcesywnie wywożone do spalarni. Posiadamy wszelką dokumentację, która to potwierdzi. Mieszkańcy mogą być spokojni.
Według pracowników Wydziału Środowiska UM w Gdańsku, odpady są jednak źle chronione przed dostępem osób niepowołanych. Znajduje się tam wiele środków niebezpiecznych. Niektóre z nich przechowywane są w uszkodzonych opakowaniach. Nie jest to jednak bomba ekologiczna, pod warunkiem że nie zdarzy się zaprószenie ognia. Wtedy mógłby nastąpić wybuch. Niestety, istnieje takie ryzyko. Leki i strzykawki mogą dostać się w ręce dzieci. Dlatego zawiadomiono policję. Firma, która użytkuje składowisko przy ul. Sztutowskiej, zobowiązała się do dostarczenia Urzędowi Miejskiemu w Gdańsku dokumentów potwierdzających przekazywanie przez nią odpadów do spalarni. 2 lata!! - mieszkańcy ul. Sztutowskiej w Gdańsku żyją w sąsiedztwie trucizn. POLSKA Dziennik Bałtycki Kazimierz Netka