Wybuchowi gimnazjaliści w poniemieckich bunkrach
Czterech nastolatków z Ustki zabawiało się w domorosłych konstruktorów ładunków wybuchowych. Swoje eksperymenty z "koktajlami Mołotowa" i innymi wybuchowymi wynalazkami filmowali i umieszczali w popularnym serwisie internetowym YouTube.
Na miejsca, w których można sprawdzić siłę wybuchu, wybrali sobie stare opuszczone budynki oraz poniemieckie bunkry w Ustce.
22.02.2008 08:32
Na umieszczonych filmikach trwających od kilkunastu do kilkudziesięciu sekund widać, jak kilku młodych chłopców podpala butelkę z benzyną, którą wrzuca przez okno zniszczonego budynku. Butelka wybucha, a eksplozji towarzyszą dzikie śmiechy i radość przeplatana wulgaryzmami. Podobnie jest z podpaleniem innego pojemnika wypełnionego substancją wybuchową. Sprawą zajęli się już słupscy i usteccy policjanci, którzy namierzyli czwórkę żądnych wrażeń niedoszłych saperów.
Ustaliliśmy personalia nastolatków, którzy organizowali eksplozje w opuszczonych pomieszczeniach- mówi nadkom. Jacek Bujarski, rzecznik prasowy Komendy Miejskiej Policji w Słupsku. Na razie nasi funkcjonariusze przeprowadzają rozmowy z nimi. Czy zostaną postawione im jakieś zarzuty, na razie nie wiem, bo z filmów nie wynika, że doszło do naruszenia prawa. Prawdopodobnie zrobili to dla szpanu.
Okazuje się, że wybuchowi chłopcy to uczniowie miejscowych gimnazjów w wieku od 15 do 18 lat. Filmiki odkrył w sieci wiceprzewodniczący Rady Miasta w Ustce i przekazał je swoim kolegom z samorządu. Co możemy zrobić- zastanawia się Adam Brzóska, przewodniczący Rady Miasta. Napiszę pismo do szkół tych chłopaków, aby z nimi przeprowadzono pogadanki. Niestety, nie mamy wpływu na to, co robią.
Wpływu też nie mają strażacy, którzy obejrzeli filmy, i stwierdzili, że pirotechniczne eksperymenty zostały zorganizowane za pomocą rozpuszczalników i benzyny. To są szczególnie niebezpieczne zabawy, które mogą zakończyć się tragicznie- mówi zastępca komendanta słupskiej straży pożarnej Grzegorz Ferlin. Butelka może wybuchnąć w rękach i kłopot gotowy. W najlepszym przypadku może się skończyć na poważnych poparzeniach. My ścigać tych chłopaków nie możemy. Nigdy nie miałam żadnych sygnałów, że moi wychowankowie bawią się w ten sposób- dodaje Elżbieta Mey-Wysocka, dyrektor Gimnazjum w Ustce.
Zdaniem psychologa dziecięcego Władysława Hałasiewicza, zabawy chłopców były niczym innym jak chęcią popisania się i głupotą. Niestety w tym wieku młodym ludziom często brakuje wyobraźni i przewidywania skutków - co może się stać podczas takich zabaw. Drugą stroną jest chęć popisania się przed innymi, a Internet daje właściwie nieograniczone możliwości, czasem prowokuje do naśladowania. W tym przypadku to młodość i głupota, która też zdarza się i starszym.
* Marcin Kamiński* (NaszeMiasto.pl)