Wybuch w Jerozolimie; przyznała się al‑Aksa
(AFP)
Organizacja Męczenników al-Aksa (grupa
zbrojna powiązana z ruchem Fatah Jasera Arafata) wzięła odpowiedzialność za zamach w piątek w centrum Jerozolimy. Do eksplozji doszło na ulicy Jaffa na przystanku autobusowym przed jednym z autobusów. Co najmniej 6 osób zginęło, a 62 są ranne, w tym 7 ciężko - potwierdziły źródła medyczne.
12.04.2002 | aktual.: 22.06.2002 14:29
Ranni zostali zabrani do dwóch pobliskich szpitali. Policja izraelska potwierdziła, że był to palestyński zamach samobójczy. Do zdarzenia doszło w pobliżu bazaru Mahane Jehuda. W tym czasie przebywało tam wielu Żydów, którzy przygotowują się do Szabasu.
Według świadków zdarzenia, zamachowcem była kobieta, która wyszła z autobusu i zmierzała w stronę tłumu, wychodzącego z bazaru.
Gideon Meir, rzecznik izraelskiego rządu, powiedział, że amerykański sekretarz stanu Colin Powell, który przebywa z misja pokojową na Bliski Wschodzie, powinien - po tym ataku - ponownie się zastanowić nad potrzebą spotkania z palestyńskim przywódcą.
Do spotkania z Jaserem Arafatem ma dojść w sobotę w siedzibie Arafata w Ramallah. Meir wyraził przekonanie, że Arafat nie jest odpowiednim partnerem do rozmów pokojowych z amerykańskim sekretarzem stanu.
Administracja prezydenta Stanów Zjednoczonych potępiła oficjalnie zamach. Podkreślono jednocześnie, że nie powstrzyma on amerykańskiej misji pokojowej na Bliskim Wschodzie. Prezydent Bush zamierza podjąć każde działanie na rzecz przerwania izraelsko-palestyńskiego konfliktu - potwierdził Ari Fleisher, rzecznik Białego Domu.
Danny Ayalon, doradca premiera Izraela do spraw polityki zagranicznej, stwierdził, że zamach w Jerozolimie potwierdza, że palestyński przywódca Jaser Arafat nie tylko nie zapobiega zamachom, ale je popiera. (and, aka)