Wybuch i pożar na Antarktydzie - dwie osoby zaginęły
Dwie osoby uważa się za zaginione, a jedna została ranna po wybuchu i pożarze w należącej do Brazylii stacji badawczej Comandante Ferraz, na Wyspie Króla Jerzego, u wybrzeży Antarktydy - poinformowały brazylijskie władze. Do położonej w pobliżu stacji Eduardo Frei należącej do Chile zdołano ewakuować 44 osoby.
26.02.2012 | aktual.: 26.02.2012 14:24
Poinformowano też, że dwaj zaginieni byli żołnierzami i uczestniczyli w walce z pożarem. Rannemu żołnierzowi udzielono pomocy w polskiej stacji antarktycznej im. Arctowskiego. Jego stan jest stabilny.
Przyczyny wybuchu i pożaru jeszcze nie ustalono.
Według rzecznika brazylijskiej marynarki wojennej, pożar wybuchł w sobotę rano w maszynowni stacji, w której mieszczą się m. in. generatory prądu elektrycznego. Płomienie zniszczyły prawie całą stację.
W momencie wybuchu pożaru w stacji przebywało ok. 60 osób. Znajdujący się tam naukowcy prowadzili badania nad ekosystemami oraz morską florą i fauną.
Jak powiedział prof. Andrzej Tatur - b. dyrektor Zakładu Biologii Antarktyki PAN, który jest operatorem stacji Arctowski - płomienie z brazylijskiej stacji były widzialne z leżącej w odległości 10 km polskiej stacji.
Tatur podkreślił, że Polska na przemian z Brazylią odpowiada za teren specjalnego zarządzania Antarctic Management Area w zatoce Admiralicji na wyspie króla Jerzego, gdzie są również i inne stacje. - To najmniejsza jednostka administracyjna w Antarktyce, odpowiednik gminy - wyjaśnił.
- Polska również będzie uczestniczyła w wyjaśnianiu tego co się zdarzyło, wspólnie z Brazylijczykami będziemy musieli zdać relację na dorocznym spotkaniu sygnatariuszy Układu Antarktycznego - podkreślił Tatur, który jest konsultantem Komitetu Ochrony Środowiska polskiej delegacji na spotkania konsultacyjne Układu.
W grudniu ub. r. w pobliżu brazylijskiej stacji zatonęła podczas sztormu barka z ładunkiem przeznaczonego dla niej ok. 10 tys. litrów oleju napędowego. Nikt wówczas nie zginął bowiem barka była holowana przez cztery mniejsze jednostki i pozbawiona była załogi.
Mówiąc o tym wypadku Tatur wyjaśnił, że Brazylijczycy używają barek do przewożenia paliwa ze statku zaopatrzeniowego do ich stacji i będą musieli się wytłumaczyć z tego wypadku. - To paliwo jeszcze się nie wylało, ale nie wiadomo, jak tą barkę podnieść - powiedział.
Zwrócił uwagę, że zawartość barki, która zatonęła, stanowi potencjalnie duże zagrożenie, a zgodnie z konwencjami Układu Antarktycznego, cała Antarktyda jest pod specjalną ochroną.