Prokurator: Ujawniono napisy prawdopodobnie w języku koreańskim
Jak poinformował prokuratur okręgowy w Lublinie Grzegorz Trusiewicz, na elemencie drona, który eksplodował w Osinach, "ujawniono napis, prawdopodobnie w języku koreańskim". - Natomiast nie jesteśmy wskazać producenta ani konkretnego typu urządzenia - podkreślił.
Prokurator Trusiewicz poinformował, że "ze wstępnej opinii biegłego wynika, że skala zniszczeń urządzenia wybuchowego jest tak duża, że nie jesteśmy w stanie określić skąd pochodzi". Wskazał przy tym, że znaleziony został "element silnika" maszyny.
Jednocześnie dodał, iż "ujawniono (na znalezionej części drona) napis, prawdopodobnie w języku koreańskim". - Natomiast nie jesteśmy w stanie wskazać producenta ani konkretnego typu urządzenia - podkreślił.
- Oczywiście dalej będą trwały oględziny, bo w dniu dzisiejszym ich nie zakończymy. Będziemy szukać wszelkich elementów - kontynuował. - Będziemy szukać elementów, które będą istotne dla tego postępowania i które pozwolą nam w sposób jednoznaczny ustalić, z jakim urządzeniem mamy do czynienia i z jakiego kraju pochodzi ten dron - mówił.
Według Trusiewicza ze szczątków zebranych na miejscu zdarzenia wynika, że w Osinach spadł "spory dron wojskowy".
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Niezidentyfikowany obiekt spadł i eksplodował w woj. lubelskim. Jest głos z rządu
MON o szczegółach eksplozji w Osinach
Wcześniej szef MON Władysław Kosiniak-Kamysz zwołał konferencję prasową po wybuchu drona w miejscowości Osiny. Wraz z nim o szczegółach zdarzenia opowiedział generał Dariusz Malinowski.
- Wiemy, że jest to silnik dostępny na wszystkich rynkach "made in China" - poinformował generał. - Na pewno wiemy, że znajdowały się na pokładzie pewne systemy, które też są dostępne i na pewno wiemy też, że ten ładunek, który był na pokładzie, nie był dużym ładunkiem. To nie była głowica bojowa - mówił generał. - Jakby to była głowica bojowa, to lej inaczej by wyglądał - podkreślił.
- Wiele rzeczy wskazuje na to, że jednak to był wabik, ale stuprocentowej pewności jeszcze do tej pory nie ma - kontynuował Dariusz Malinowski.
Generał powiedział również, że "dron ten jest przeznaczony do tego, by był bardzo ciężko wykrywalny i tak też jest". - Leciał prawdopodobnie bardzo nisko, po to, by ominąć nasze pole radiolokacyjne - mówił.