Wybrali Polskę
Praca, rodzina, fascynacja naszą kulturą -
co skłania cudzoziemców do zamieszkania w naszym kraju? Ile
przypadków, tyle odpowiedzi - pisze "Dziennik Łódzki".
14.08.2003 | aktual.: 14.08.2003 07:25
Ormianka Anaida myślała, że w Polsce zatrzyma się tylko na rok, żeby trochę zarobić, a potem pojedzie do Niemiec. Jednak już dziesięć lat mieszka w Polsce - w Łodzi - i nic nie wskazuje na to, by kiedyś miała opuścić to miasto. Zajmuje się tu tym, co najlepiej potrafi i lubi: koncertuje i prowadzi w łódzkich domach kultury zajęcia muzyczne.
"Szybko zrozumiałam, że łatwiej mi przyjdzie nauczyć się polskiego niż niemieckiego. Ujęła mnie też życzliwość Polaków. Nie byłam dla nich pomocą domową, tylko przyjaciółką z Armenii" - powiedziała gazecie Anaida.
Ghasan Aliyeh, lekarz w przychodni zdrowia, jest Palestyńczykiem urodzonym w Kuwejcie, ale posiadającym obywatelstwo Jordanii. Do Polski przyjechał ponad 10 lat temu. Znakomicie posługuje się naszym językiem. Ukończył medycynę w Łodzi. Po studiach wrócił do ojczyzny, ale w krajach arabskich trudniej było o pracę niż w Polsce. Tu więc, wraz z żoną Ewą, która obecnie pracuje w Łodzi, zamierza pozostać na stałe.
Włoszka Rosanna Gardenal do Polski przyjechala dwanaście lat temu - myślała, że pobędzie tutaj sezon, dwa. "Teraz nie chce mi się stąd wyjeżdżać. Tutaj mam najlepszych przyjaciół. Po przejściu na emeryturę chyba osiedlę się w Polsce na stałe. Czuję się zduńskowolanką" - zwierza się Rosanna.
David Ainscough - Anglik, nauczyciel w szkole języka angielskiego w Skierniewicach podczas jednego z urlopów odwiedził Polskę. Spodobał mu się zarówno kraj, jak i mieszkańcy. Postanowił znaleźć tu pracę jako nauczyciel angielskiego. "Znalazłem o wiele więcej - żonę Monikę. Jesteśmy szczęśliwi, a nasza córeczka Nicole ma już rok" - opowiada David.
Wspomina, że w Polsce nie zaznał samych miłych rzeczy. "Kiedyś okradziono mnie w pociągu. Przystawiono mi nóż do szyi i obezwładniono gazem. Potem niezbyt fair zachował się wobec mnie polski pracodawca. Ale nie zamierzam stad wyjeżdżać. Wraz z żoną pozostaniemy w Skierniewicach. Chcę tutaj prowadzić szkołę języka angielskiego. Wierzę, że będzie i największa, i najlepsza" - deklaruje rozmówca "Dziennika Łódzkiego".