Wybrali niepodległość, ale spokoju nie ma - walki w Sudanie
Rebelianci w południowo-wschodnim Sudanie starli się z sudańską armią po raz drugi w ciągu miesiąca. Według południowosudańskiej armii w ostatnich dniach w walkach zginęło 40 żołnierzy.
02.03.2011 | aktual.: 02.03.2011 13:11
Z kolei przywódca rebeliantów George Athor powiedział agencji Reutera, że w niedzielę w stanie Dżunkali (Jonglei) zginęło około stu osób, w tym 86 żołnierzy Ludowej Armii Wyzwolenia Sudanu (SPLA), czyli południowosudańskiego wojska.
Zdaniem rzecznika SPLA Philipa Aguera, walki trwały nadal w poniedziałek, a bilans ofiar ze strony armii jest o połowę niższy. - Nie wiem, dlaczego (Athor) podwaja liczbę zabitych - powiedział Aguer.
Stan Dżunkali to największy, ale jednocześnie najmniej stabilny z 10 stanów południowego Sudanu.
Athor, były wysoki rangą przedstawiciel armii, odszedł z wojska przed zeszłorocznymi wyborami, które odbyły się w kwietniu. Po przegranej walce o urząd gubernatora Dżunkali, Athor rozpoczął rewoltę w tym regionie. W styczniu, kilka dni przed referendum w sprawie niepodległości południa, podpisał zawieszenie broni z południowosudańskim wojskiem.
Athor zerwał porozumienie na początku lutego. W atakach rebeliantów w tym regionie zginęło wówczas ponad 200 osób.
Mieszkańcy południa Sudanu na początku stycznia opowiedzieli się w referendum za oderwaniem od północy kraju.