Wybory w USA. Zwycięstwo Donalda Trumpa oznacza rewolucję. Ale jest wiele niewiadomych
• Donald Trump zwyciężył wbrew przewidywaniom większości komentatorów i ostatnich sondaży
• Prezydentura nieobliczalnego polityka to wielka niewiadoma
• Trump składał w kampanii wiele obietnic, mnóstwo z nich praktycznie niemożliwych do spełnienia, a czasem ze sobą sprzecznych
• Pod jego wodzą USA mogą stać się bardziej protekcjonistyczne, mniej przyjazne imigrantom, wycofane z areny międzynarodowej
• W rezultacie również bezpieczeństwo Polski może zostać znacznie osłabione
Wbrew sondażom, wbrew przewidywaniom komentatorów i wbrew wszelkim regułom, rządzącym dotychczas amerykańską polityką, w nocy z wtorku na środę ziściła się wizja, która jeszcze półtora roku temu, na starcie kampanii wyborczej wydawała się żartem: prezydentem Ameryki został Donald Trump. Celebryta, biznesmen, gwiazda reality show, organizator konkursów piękności i - jak się okazało - skuteczny demagog został przywódcą największego państwa. Czego można spodziewać się po prezydencie Trumpie?
Krótka odpowiedź brzmi: wszystkiego. Wybór Trumpa - polityka całkowicie innego od wszystkich dotąd amerykańskich prezydentów - wyznacza całkowicie nowy rozdział historii Ameryki i stawia ją przed nieprzetartą ścieżką. Mało kto wie, czego można się po nim spodziewać. Kandydat Trump składał w kampanii wiele obietnic, wiele z nich praktycznie niemożliwych do spełnienia, a czasem ze sobą sprzecznych. Sam miliarder podczas debat nieustannie podkreślał, że chce być bardziej nieprzewidywalnym przywódcą niż jego poprzednicy.
Konsekwencje globalne
Mimo to, wiele pomysłów powtarzał na tyle często, że pozwalają nakreślić pewien obraz jego prezydentury. Pod jego wodzą Ameryka, z kraju promującego wolny handel, może stać się protekcjonistyczna. Z kraju imigrantów - stać się krajem zamkniętych granic. Z gwaranta porządku międzynarodowego - w quasi-izolacjonistyczną wyspę. Może to mieć dalekosiężne skutki, zarówno dla samych Stanów Zjednoczonych, jak i dla świata - a także Polski.
Głównym tematem i paliwem kampanii Trumpa była kwestia imigracji, a jej symbolem "wielki, piękny mur, jakiego nikt jeszcze nie widział", na południowej granicy Ameryki, za który zapłacić mają sami Meksykanie. Ale to nie wszystko: jego pomysły zakładają też m.in. tymczasowy zakaz wjazdu do Ameryki dla wszystkich muzułmanów, a także deportację wszystkich - tj. ok. 11 milionów - nielegalnych imigrantów. Eksperci wątpią w wykonalność i sens budowy muru, zaś radykalna, a wręcz totalitarna natura niektórych rozwiązań imigracyjnego planu Trumpa sprawi, że propozycje nowego prezydenta nie będą miały szans przejść przez Kongres. Z pewnością można się jednak spodziewać zaostrzenia polityki imigracyjnej.
Biorąc pod uwagę ogromne podziały amerykańskiego społeczeństwa, przebiegające według rasowych i etnicznych linii, które zostały w pełni obnażone w tegorocznych wyborach, należy się spodziewać że Ameryka, już dziś zmagająca się z niepokojami rasowymi, będzie jeszcze bardziej skłócona.
Inny trend, który prezydentura Trumpa może dramatycznie pogłębić, to władza prezydenta. Formalnie, uprawnienia amerykańskiego przywódcy cały czas pozostają takie same. Lecz niemal z każdą kolejną prezydenturą władza gospodarza Białego Domu w USA de facto się zwiększa. Pod rządami Trumpa (oraz przy kontrolowanych przez republikanów obu izbach Kongresu), który w kampanii zdradzał autorytarne zapędy i tendencje - grożąc swojej rywalce więzieniem, zapowiadając zemstę na "nieuczciwych" mediach, proponując jawnie niekonstytucyjne rozwiązania - będzie to jeszcze bardziej widoczne. Eksperci przewidują, że prezydent Trump może stanowić poważny test dla amerykańskiego systemu politycznego i wbudowanych weń mechanizmów kontroli.
Kolejnym kluczowym elementem przekazu była gospodarka - szczególnie zaś na przenoszenie miejsc pracy. Pod pewnymi względami Trump jest w tym klasycznym liberałem, który obniży podatki - szczególnie tym najzamożniejszym - i obetnie niektóre wydatki. Ale nie to było clou jego programu. Trump zapowiedział, że priorytetem jego pierwszych stu dni będzie skłonienie amerykańskich firm do przeniesienia produkcji z powrotem do USA oraz odwrócenie równowagi w handlu z rywalami Ameryki, takimi jak Chiny czy Meksyk. To oznacza wprowadzenie nowych ceł, a także renegocjacje umów handlowych takich jak NAFTA. To z kolei może oznaczać w praktyce wojnę handlową z Chinami, która odbije się echem na stabilności światowej gospodarki.
Zła wiadomość dla Polski
Ale to nie jedyny wpływ, jaki prezydentura Trumpa może wywrzeć na sytuację na świecie. Nowy prezydent jest wyznawcą bardziej wycofanej polityki zagranicznej, gdzie głównym założeniem jest interes Ameryki w wąskim ujęciu. Niezmiennym elementem było "dogadanie się" z Rosją Władimira Putina oraz krytyka niektórych kluczowych sojuszników Ameryki, takich jak Arabia Saudyjska, Japonia, Korea Południowa i niektóre państwa NATO. To w połączeniu z zapowiadaną przez Trumpa strategią opartą na nieobliczalności może w efekcie oznaczać istny przewrót kopernikański, jeśli chodzi o sytuację na geopolitycznej szachownicy. I, co za tym idzie, zwiększoną niepewność i niestabilność.
Innym kluczowym punktem w kampanii Trumpa było pokonanie Państwa Islamskiego, ramię w ramię z Władimirem Putinem. Metody walki z ISIS - w tym m.in. zabijanie rodzin terrorystów oraz powrót do stosowania tortur - budzą ogromne kontrowersje. Zaś jego zapowiedź współpracy z Władimirem Putinem może oznaczać przesądzenie wyniku wojny domowej w Syrii na korzyść reżimu Baszara al-Asada.
Wszystko to prawdopodobnie również zła wiadomość dla Polski. Z naszej perspektywy tendencje Trumpa mogą oznaczać osłabienie NATO, zmniejszenie zaangażowania USA w obronę Europy i wzmocnienie pozycji Rosji. To, plus zwiększona niestabilność, oznacza, że bezpieczeństwo Polski może zostać znacznie osłabione.
Jak wszystko to będzie wyglądać w praktyce? Tego dowiemy się dopiero w przyszłym roku. Pewne wydaje się tylko jedno: nadchodzi rewolucja.