Wybory parlamentarne w Albanii: dwie główne koalicje ogłaszają zwycięstwo
W niedzielnych wyborach parlamentarnych w Albanii obie rywalizujące koalicje: lewicowy sojusz opozycji pod przywództwem Ediego Ramy i prawica skupiona wokół premiera Salego Berishy ogłosiły zwycięstwo. Wyników można oczekiwać najwcześniej w poniedziałek.
24.06.2013 | aktual.: 24.06.2013 02:18
Obie koalicje przedstawiły sondaże świadczące o ich wygranej. Agencja Reutera zastrzega, że badania takie w przeszłości nie okazywały się dokładne.
Na konferencji prasowej w Tiranie po zamknięciu większości lokali wyborczych Rama ogłosił: "Zwyciężyła Partia Socjalistyczna i Sojusz na rzecz Europejskiej Albanii. Nasze dane pokazują, że zwyciężyliśmy nad siłami destrukcji". Wezwał Berishę, żeby przygotował przekazanie władzy po dwóch kolejnych kadencjach. Licznie zgromadzeni sympatycy lewicowego sojuszu skandowali: "Zwycięstwo!".
Zwycięstwo obwieścił także prawicowy sojusz z rządzącą Partią Demokratyczną Berishy. - Jestem przekonany o naszym wielkim zwycięstwie - oznajmił Berisha.
Minister ds. integracji Majlinda Bregu oświadczyła: "Wszystkie nasze sondaże w przekonujący sposób wskazują, że obywatele głosowali na nasz sojusz. Rama przypieczętował swoją głęboką porażkę".
Oba sojusze zaapelowały do swoich przedstawicieli w komisjach wyborczych, by uważali na przeliczanie kart do głosowania, aby zapobiec nadużyciom. W Albanii głosy wyborcze liczą przedstawiciele partii, co - jak twierdzą zachodni dyplomaci, na których powołuje się Reuters - często prowadzi do sporów i opóźnień.
Pierwsze rezultaty spodziewane są w poniedziałek. Nie jest jednak jasne, czy nie nastąpi to później w konstytucyjnie przewidzianym terminie trzech dni. Zwłoka może wyniknąć z sytuacji w Centralnej Komisji Wyborczej (CKW): trzech z siedmiu członków komisji wycofało się z niej w wyniku sporów politycznych i nie będzie ona mogła zatwierdzić wyników wyborów - ma to uczynić sąd.
Lokale wyborcze miały być zamknięte o godz. 19, ale CKW ogłosiła, że zatwierdziła przedłużenie głosowania tam, gdzie to konieczne ze względu na znaczne kolejki wyborców.
Na dwie godziny przed zamknięciem lokali wyborczych frekwencja wynosiła 43 proc., a więc 3 pkt proc. więcej niż w poprzednich wyborach parlamentarnych w 2009 r.
Doszło do incydentów
Dzień wyborów przyćmiła również przemoc, której ofiarami padły trzy osoby. Jak podał rzecznik policji, podczas strzelaniny zginął działacz Albańskiej Partii Socjalistycznej (PSSh) 53-letni Gjon Gjoni, a ranny został Mhill Fufi, 49-letni kandydat rządzącej Partii Demokratycznej. Ranny został także krewny Fufiego. Okoliczności zdarzenia, do którego doszło w Lacu, ok. 50 km na północny wschód od Tirany, nie są jasne; rzecznik policji potwierdził, że zaczęło się od sprzeczki.
Doszło też do innego incydentu: do lokalu wyborczego nie wpuszczono dziennikarza i zniszczono kamerę prywatnej stacji telewizyjnej Top Channel, a jej operatora pobito.
Pod okiem UE
Niedzielne wybory są bacznie obserwowane przez Zachód z powodu obaw o stan demokracji w dążącej do UE i należącej do NATO Albanii. Od poprzednich wyborów kraj pogrążony jest w kryzysie politycznym, ponieważ opozycja do tej pory nie chce uznać wyników tamtego głosowania.
Obie główne partie są jednomyślne ws. dążenia kraju do członkostwa w UE. Jednak sytuacja polityczna hamuje postęp Albanii na tej drodze. UE dwukrotnie odmówiła przyznania jej statusu kandydata.
Tirana od stycznia 2003 r. prowadzi negocjacje z UE w sprawie podpisania układu stowarzyszeniowego. Spodziewała się go podpisać w 2004 r., ale wiele krajów uznało jej postępy za niewystarczające, zwłaszcza w walce z korupcją i przestępczością zorganizowaną.