Wybory parlamentarne 2019. "Prawo i Sprawiedliwość wygrało w internecie"
"Lider PiS nie ma konta w mediach społecznościowych. Baza jego wyborców to bardziej widzowie telewizji. Mimo to partie opozycyjne nie nie nadążają za kampanią online partii rządzącej" - pisze "Politico". Portal przypomina także o kampanii hejterskiej w Ministerstwie Sprawiedliwości.
Według "Politico" opozycja nie odrobiła lekcji z kampanii z 2015 roku. Wtedy partia Jarosława Kaczyńskiego przeprowadziła "wyrafinowaną kampanię w internecie" - stwierdza portal. Podaje m. in. przykłady: zjazd prezydenta Andrzeja Dudy na nartach (wtedy jeszcze kandydata) z kamerką przypiętą do kasku, czy czytanie przez Dudę internetowych wpisów na jego temat.
"W 2015 r. politycy opierali się na tradycyjnych formach kontaktu z wyborcami, takich jak teledyski czy billboardy” - przyznał w rozmowie Paweł Szefernaker. "Naprawdę nie docenili roli, jaką internet może odgrywać w kampanii" - dodał sekretarz stanu w MSWiA, który stał za sukcesem kampanii w mediach społecznościowych 4 lata temu.
W sukurs wiceministrowi idzie także Radosław Fogiel. Zastępca rzecznika prasowego PiS przyznaje, że partia Jarosława Kaczyńskiego zmieniła nieco taktykę na tegoroczne wybory. "Czasami żartujemy w zespole, że gdyby Jarosław Kaczyński założył konto na Twitterze, byłoby to najbardziej doniosłe wydarzenie w polskiej polityce od 1989 roku" - powiedział Fogiel. "Ale nasi konkurenci również odrobili lekcje" - dodał polityk.
Z ostatnich danych udostępnionych przez Facebook widać wyraźnie, że Koalicja Obywatelska wydaje więcej na kampanię w tym medium społecznościowym. Co prawda dane dotyczą wyłącznie pierwszego tygodnia września, jednak wskazują pewien trend.
KO przeznaczyło na internetową aktywność blisko 70 tys. złotych - cztery razy więcej niż rządzące Prawo i Sprawiedliwość (17 tys. złotych). Jednak - jak podkreślają eksperci - PiS pokazał, że potrafi zamienić pieniądze w głosy, a nie wyłącznie "kliknięcia".
Wybory parlamentarne 2019. Wzajemne oskarżenia o trolling
"Politico" przypomina również o dwóch sprawach. Pierwsza z nich dotyczy "farmy trolli" w Ministerstwie Sprawiedliwości. Po publikacjach medialnych ówczesny minister sprawiedliwości Łukasz Piebiak podał się do dymisji. Sędzia miał utrzymywać kontakt z internautką "Emi". Kobieta miała prowadzić akcje dyskredytujące niektórych sędziów, m.in. szefa Iustitia prof. Krystiana Markiewicza.
Druga sytuacja, wspomniana przez zagraniczny portal, dotyczy fanpejdżu "Sok z Buraka". Według doniesień tygodnika "Sieci" za sukcesem strony miała stać Platforma Obywatelska. Jeden z twórców strony miał być zatrudniony zarówno w partii, jak i w warszawskim ratuszu.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl
Źródło: "Politico"