Wybory na Białorusi. Operator telewizji pobity przez milicjantów
Nie obyło się bez incydentów podczas wyborów na Białorusi. Jak podaje telewizja Biełsat, jeden z ich operatorów został pobity przez milicjantów podczas transmisji z jednego z punktów wyborczych. Mężczyzna jest podejrzany o "napad na służby".
Na Białorusi zakończyły się wybory do władz lokalnych. Jak wynika z oficjalnych danych, frekwencja była wysoka i o godzinie 18 wynosiła ponad 70 proc. Jednak na pierwsze wyniki wyborów trzeba jeszcze poczekać. Centralna Komisja Wyborcza (CKW) poda je dopiero w poniedziałek.
Opozycja i aktywiści prowadzili niezależną obserwację wyborów. Ich zdaniem władze sztucznie zawyżali frekwencję m.in za pomocą tzw. karuzel, czyli wielokrotnego głosowania przez te same osoby w różnych lokalach wyborczych. Przeprowadzano również "zorganizowane" głosowania pracowników zakładów czy studentów. Aktywiści alarmowali także o utrudnieniach w obserwacji wyborów.
Doszło również do incydentu podczas transmisji jednego punktów wyborczych w Mińsku. Operator telewizji Biełsat, Andruś Kozieł, został pobity przez czterech milicjantów. – Rozbili jego głową szybę, leci krew – relacjonowała zajście pracująca z nim dziennikarka.
Kozieła zatrzymano i odwieziono na komendę milicji. Operator jest podejrzany o "napad na milicjantów". – Milicjanci rozbili moją głową drzwi punktu wyborczego. Uderzyli mnie cztery razy w głowę. Wiozą na [ul.] Orłowską sporządzać protokół o napadzie na milicjantów - napisał Kozieł na Facebooku.
Źródło: Biełsat/Interia.pl