Wybory, czyli „kup Pan cegłę”
Na naszych oczach wybory zmieniają się z najważniejszej instytucji demokracji w cegłę, którą straszy się innych uczestników sceny politycznej i wymusza się ustępstwa korzystne dla jakiejś partii.
21.09.2006 06:00
Popularny dawno temu dowcip pokazywał zakapiora, który groził przechodniowi w ciemnej ulicy cegłą. Zamiast od razu obrabować go, elegancko sugerował zakup cegły. Odmowa zakupu skutkowała rozbiciem głowy. Podobnie działają politycy, od roku strasząc się nawzajem przyspieszonymi wyborami. Andrzej Lepper grozi stale PiS-owi przyspieszonymi wyborami, gdy nie otrzyma korzystnego z punktu widzenia Samoobrony budżetu, stanowisk, gdy czuje się lekceważony, nieszanowany i poniżany przez koalicjanta. Z kolei Jarosław Kaczyński grozi wyborami Andrzejowi Lepperowi, jeśli ten nie wyciszy swoich żądań.
Do groźby przyspieszonych wyborów parlamentarnych Polacy zdążyli już przywyknąć. Od roku spierający się między sobą politycy bezustannie straszą siebie nimi nawzajem. Najpierw PO i PiS w czasie tworzenia koalicji groziły nowymi wyborami, jeśli ewentualny koalicjant nie „zmięknie” i nie wycofa stawianych żądań, potem Prezydent z Premierem zastanawiali się, czy rozwiązać Sejm.
Obecnie dziennikarze zaczynają każdy dzień od pytania „No to co, będą te wybory, czy nie będą?”. W odpowiedzi jedni politycy szantażują innych wyborami, a druga strona uspokaja Polaków mówiąc, że to tylko taki teatr, że tak naprawdę nikt z członków obecnej elity rządzącej nie chce szybszych wyborów, bo wszyscy są przykuci do różnych posad, stanowisk, funkcji, aut, apanaży itp.
Nie dzieje się właściwie nic niezwykłego, ponieważ wszyscy spodziewali się silnych konfliktów politycznych przed wyborami samorządowymi. Przewidywano też, że wystąpi wiele tarć w koalicji, które nasilą się przy okazji układania budżetu na przyszły rok. Tylko, że dzięki stosowanej od roku retoryce, wybory, najważniejsze wydarzenie w demokracji, które pozwala obywatelowi wyłonić reprezentację, zostały sprowadzone do roli straszaka - cegły.
Przyspieszone wybory nie są niczym nienormalnym i miały już miejsce w Polsce. Istnieje też określona procedura i sytuacje, w których można doprowadzić do wcześniejszych wyborów. Jednak nie wolno deprecjonować żadnej instytucji demokratycznej, a szczególnie wyborów, traktując je jako straszak. Obywatele zaczynają też przyzwyczajać się do ciągłej mantry i przestają zwracać uwagę na pohukiwania polityków. Coraz silniej utrwala się w nich przekonanie, że polityka to czysty teatr i nie warto zwracać na niego uwagi, bo i tak nie wpływa na nasze życie. I nawet, jeśli wcześniejsze wybory odbędą się, to nie pójdą głosować. Co powoli staje się ideałem wielu polityków, którzy zdają się sądzić, że najlepsze wybory, to te bez wyborców. Jednak odwracając się od polityki godzimy się na absurdalne gry, oddajemy Polskę w ręce ludzi, których nie akceptujemy. A to też nasz kraj.
Prof. Lena Kolarska-Bobińska, Instytut Spraw Publicznych