Wybory 2020. Minister z PiS kontra naukowcy ze Śląska. "Jeśli ktoś ucierpiał, to prezydent Duda"
Błażej Poboży, wiceminister spraw wewnętrznych i administracji, warszawski radny PiS i wykładowca UW odpowiedział śląskim naukowcom ws. wyborów korespondencyjnych. - Jeśli ktoś ucierpiał z kandydatów w kampanii wyborczej, to na pewno urzędujący prezydent - twierdzi polityk.
23.04.2020 | aktual.: 23.04.2020 19:16
Błażej Poboży zareagował na stanowisko naukowców z Instytutu Nauk Politycznych Uniwersytetu Śląskiego. Podpisały się pod nim 24 osoby, w tym profesorowie i doktorzy. Ich zdaniem, w obecnych warunkach przeprowadzenie zaplanowanych na maj wyborów będzie w oczywisty sposób naruszało demokratyczne pryncypia.
"Wejście w życie zaproponowanych regulacji będzie oznaczało złamanie podstawowych zasad wolnych i uczciwych wyborów, a w przyszłości uniemożliwi także uznanie całego procesu wyborczego za legalny"- twierdzą naukowcy.
Wybory 2020. Minister z PiS kontra naukowcy ze Śląska. "Jeśli ktoś ucierpiał, to prezydent Duda"
I wyliczają, jakie regulacje zostaną niezgodnie z prawem wdrożone podczas majowych wyborów.
- Nie została zagwarantowana równość szans w prowadzeniu kampanii wyborczej. Nie została zagwarantowana równość wszystkich wyborców w zakresie prawa do oddania głosu - uważają naukowcy ze śląskiej uczelni. I jak dodają: nie została zagwarantowana równość wszystkich wyborców w zakresie prawa do oddania głosu" - twierdzą wykładowcy Uniwersytetu Śląskiego.
"W uchwalonym przez Sejm RP projekcie dotyczącym przeprowadzenia wyborów w trybie korespondencyjnym zostały zawarte przepisy umożliwiające poznanie treści głosu, oddanego przez konkretnego wyborcę. Skojarzenie w pakiecie wyborczym karty do głosowania, ujawniającej preferencje wyborcze, z najważniejszymi danymi osobowymi, w sposób oczywisty nie zapewnia tajności aktu głosowania" - argumentują naukowcy.
Wybory w maju. Wiceminister broni ustawy PiS
Kompletna bzdura - odpowiada im wiceminister spraw wewnętrznych i administracji Błażej Poboży. Jego zdaniem, tajność głosowania jest gwarantowana poprzez złożony kształt pakietu wyborczego, w którym będzie znajdować się karta do głosowania oraz specjalna koperta na tę kartę. "Dopiero taka koperta będzie wkładana do koperty zwrotnej wraz z oświadczeniem o osobistym i tajnym oddaniu głosu na karcie do głosowania. Takie rozwiązanie stosowane jest w wielu państwach i było już praktykowane w Polsce w wyborach korespondencyjnych" - napisał na swojej stronie wiceminister Poboży.
Z kolei w przypadku równości szans w prowadzeniu kampanii wyborczej, Poboży twierdzi, że "kampania może być prowadzona na wiele sposobów, a tylko jednym z nich są organizowane spotkania z wyborcami". "W tym ograniczeniu kandydaci są zresztą równi. Jeśli już któryś z nich ucierpiał bardziej, to na pewno urzędujący prezydent, na którego spotkaniach była zawsze największa frekwencja. Wszyscy kandydaci są obecni w mediach tradycyjnych oraz w internecie. Dzięki tym kanałom przekonują do poparcia swoich kandydatur i swoich propozycji" - uważa wiceszef MSWiA.
Wybory w maju. Karty już są drukowane
Przypomnijmy, że Sejm uchwalił ustawę o powszechnym głosowaniu korespondencyjnym w marcu. Obecnie pracuje nad nią Senat. Izba wyższa parlamentu ma czas na decyzję do 5 maja. Brak podpisu prezydenta oraz publikacji w Dzienniku Ustaw nie zatrzymuje przygotowań do wyborów korespondencyjnych. Wicepremier Jacek Sasin oświadczył niedawno, że "karty do głosowania już są drukowane".
Przeciwny wyborom jest były wicepremier i lider Porozumienia Jarosław Gowin. - Nie da się przeprowadzić wyborów 10 maja, a wybory 17 i 24 maja to terminy niekonstytucyjne. Trzeba byłoby iść na skróty, wielokrotnie łamiąc przepisy. To byłyby wybory bardzo łatwe do podważenia, również dlatego że karty do głosowania mają być rozdawane bez potwierdzenia. Uważam, że to jest podstawowy feler - powiedział Gowin w TVN24.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl