Wulgarny atak na rodzinę prezydenta Poznania. "Aborcyjne k..."
Joanna Jaśkowiak płaci wysoką cenę za udział w czarnym proteście. Najpierw pozwano ją za słowa, które wypowiedziała podczas manifestacji, a niedawno zobaczyła pod swoim domem obraźliwy napis na murze.
O skandalicznym graffiti Joannę Jaśkowiak poinformował sąsiad. Na murze umieszczono napis "aborcyjne k..." oraz rysunek penisa. Kobieta zawiadomiła policję i umieściła zdjęcie pomazanego muru na Facebooku. O wandalizm podejrzewa poznańskich kibiców.
- Wiążę to z sobotnią przegraną Lecha Poznań. Po powrocie z majówki pomyślę, co z tym zrobić. Może zostawię - powiedziała "Gazecie Wyborczej".
Napis odnosi się do wystąpienia Jaśkowiak podczas marszu kobiet w 2017 roku. Żona prezydenta Poznania opowiedziała się wówczas za liberalizacją ustawy aborcyjnej i w dosadny sposób wyraziła swoją irytację projektem zaostrzenia wspomnianych przepisów.
- Od czasu gdy panuje nam dobra zmiana, budzą się we mnie różne uczucia. Najpierw było to zdziwienie, później zaskoczenie, oburzenie, niedowierzanie, złość, wściekłość. I ostatecznie brakuje mi słów i chyba tylko jedno mało cenzuralne: jestem wkur... - grzmiała z mównicy. Za te słowa wpłynął pozew przeciwko poznańskiej notariusz.
To nie pierwszy akt wandalizmu wymierzony w stronę rodziny Jaśkowiaków. W 2015 roku na ich płocie pojawiły się wyzwiska pod adresem Jacka Jaśkowiaka, którego chuligani nazwali "zdrajcą" i "pedałem". Wspomniane inwektywy odnosiły się do uczestnictwa polityka w marszu równości. Podobna sytuacja miała miejsce również w 2016 roku. W obu przypadkach nie udało się ustalić sprawców.
Źródło: "Gazeta Wyborcza"
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl