Wszyscy podejrzani ws. Nangar Khel będą na wolności

Właściwe postępowanie karne wobec siedmiu żołnierzy podejrzanych w sprawie Nangar Khel nie wymaga stosowania aresztu - uznała Izba Wojskowa Sądu Najwyższego.

SN, uchylając areszt czterem podejrzanym, uznał, że dalsze stosowanie aresztu wobec nich jest nieuzasadnione, skoro uchylono areszt trzem pozostałym.

Sąd uchylając areszt dla wojskowych, zastosował inne środki zapobiegawcze takie jak dozór przełożonego podejrzanych - dowódcy 18 bielskiego batalionu desantowo-szturmowego.

SN zawiesił żołnierzy w czynnościach służbowych.

W przypadku chorążego Andrzeja O. - zdaniem sądu - zachodzi obawa ucieczki, dlatego zakazał mu opuszczać kraj i nakazał zdeponowanie paszportu.

Sąd Najwyższy w uzasadnieniu swojego postanowienia podkreślał, że czterej żołnierze mają status osoby podejrzanej - czyli osób, wobec których postawiono zarzuty, jednak nie zostały skazane. W związku z tym powinny być traktowane jako osoby niewinne.

Sędzia jednak zaznaczył, że w tej sprawie istnieje duże prawdopodobieństwo, że podejrzani dopuścili się zarzucanych im czynów.

Sąd uznał, że w stosunku do żołnierzy są realne przesłanki uzasadniające sens stawianych zarzutów, ale nie ma obawy matactwa w toczącym się śledztwie. Sędziowie uznali jednak, że jest realna obawa ukrywania się podejrzanych, stąd środki zapobiegawcze.

SN rozpatrywał we wtorek zażalenia na decyzję Wojskowego Sądu Okręgowego w Warszawie, który przed miesiącem uchylił areszt trzem z siedmiu żołnierzy, a utrzymał go wobec czterech pozostałych.

Areszt opuścili wtedy starsi szeregowi - Jacek J., Robert B. i Damian L. Pozostali w nim wówczas chorąży Andrzej O., plutonowy Tomasz B., kapitan Olgierd C. i podporucznik Łukasz B.

Żony i matki niektórych z nich już wczoraj pojechały do Poznania, gdzie wojskowi byli osadzeni w areszcie tymczasowym, i tam czekały na decyzję Sądu Najwyższego o zwolnieniu żołnierzy z aresztu.

W Warszawie na ogłoszeniu postanowienia sądu była natomiast matka chorążego Andrzeja O. Na wieść o wypuszczeniu syna z aresztu popłynęły jej z oczu łzy, ale jak podkreślała "łzy szczęścia". Kobieta zaznaczyła, że przez cały okres przebywania syna w areszcie ona i rodzina syna "przeżywała gehennę, ale teraz powrócila im wiara, że wszystko będzie już lepiej". W rozmowie z dziennikarzami podkreślała też, że "cały czas jest jeszcze w szoku" i nie może uwierzyć, że syna może zobaczyć już za kilka godzin.

Służby więzienne aresztów w Poznaniu i Środzie Wielkopolskiej czekają na prawomocne odpisy decyzji Sądu Najwyższego o zwolnieniu z aresztu żołnierzy, podejrzanych o ostrzelanie Nangar Khel.

Jeżeli otrzymamy kurierem takie dokumenty, to w ciągu najwyżej godziny aresztanci zostaną zwolnieni - powiedział zastępca szefa aresztu w Poznaniu Marcin Szymański.

Także szefostwo aresztu w Środzie Wielkopolskiej czeka na dokumenty z sądu.

Przed miesiącem Wojskowy Sąd Okręgowy w Warszawie uchylił areszt trzem z siedmiu żołnierzy podejrzanych o umyślne ostrzelanie cywilów w Afganistanie. Sąd uznając, że nie ma już ryzyka mataczenia, zdecydował wtedy, że areszt opuszczą starsi szeregowi Jacek J., Robert B. i Damian L. Sąd ocenił, że wykonywali rozkazy przełożonych, a grożąca im kara nie jest tak wysoka, by prawdopodobne było, że uciekną lub będą się ukrywać.

W areszcie pozostali wtedy decyzją sądu chorąży Andrzej O., plutonowy Tomasz B., kapitan Olgierd C. i podporucznik Łukasz B.

Do ostrzału afgańskiej wioski Nangar Khel doszło w sierpniu ubiegłego roku. Na miejscu zginęło 6 cywilów. Podejrzanych w tej sprawie jest 7 żołnierzy z 18. z Bielskiego Batalionu Desantowo-Szturmowego.