Wszyscy ludzie prezydenta i partii
Marek Siwiec, szef BBN, Jolanta Szymanek-Deresz, szefowa Kancelarii Prezydenta, Wiesława Ziółkowska i Dariusz Rosati - członkowie Rady Polityki Pieniężnej, którym wkrótce skończy się kadencja - to, jak się dowiedziała "Rzeczpospolita", prezydenccy kandydaci do Parlamentu Europejskiego.
Politycy SLD i Unii Pracy, którzy wybierają się do Parlamentu Europejskiego, muszą się liczyć z ostrą konkurencją o miejsca na listach wyborczych. Prezydenccy faworyci mają się znaleźć, obok kandydatów z obu partii, na szerokiej liście wyborczej lewicy do Parlamentu Europejskiego - na dobrych, gwarantujących mandat miejscach.
Koncepcja stworzenia szerokiego bloku wyborczego lewicy wykrystalizowała się podczas wizyty prezydenta Aleksandra Kwaśniewskiego u Leszka Millera. Obaj politycy - co ujawnił kilka dni później Marek Dyduch, sekretarz generalny SLD - porozumieli się wówczas w sprawie poparcia prezydenta dla szerokiej listy lewicy, na której znaleźliby się również ludzie z otoczenia prezydenta - podaje "Rz".
Kierownictwo SLD w zamian za poparcie jest gotowe na bardzo szeroka formułę komitetu lewicy proeuropejskiej. Dyduch przyznaje, że możliwa jest nawet rezygnacja z logo partyjnego, choć szczegóły całej koncepcji nie zostały jeszcze przesądzone.
Zasady tworzenia list kandydatów na eurodeputowanych musi zaakceptować konwencja SLD, która odbędzie się na przełomie lutego i marca. Dopiero później zostaną oficjalnie ogłoszone listy kandydatów. Wiadomo, że do Parlamentu Europejskiego wybiera się cała plejada polityków Sojuszu. Już dziś do sekretarza generalnego SLD Marka Dyducha zgłosiło się ok. 20 chętnych, głównie obecnych obserwatorów w Parlamencie Europejskim. Jest wśród nich Jerzy Jaskiernia, szef Klubu Parlamentarnego SLD, który już wkrótce ma stracić to stanowisko - informuje "Rz". (PAP)