"Wszyscy chcą pokazać dobrą wolę, ale nic z tego nie wynika". Piekło studzi optymizm

Były ambasador Polski w Ukrainie Jan Piekło skomentował doniesienia o porozumieniu ws. Morza Czarnego między USA, Rosją i Ukrainą. - Wszyscy chcą pokazać dobrą wolę, ale nic z tego nie wynika - stwierdził dyplomata, wyrażając przy tym głęboki sceptycyzm w sprawie ustaleń.

Donald Trump ma porozmawiać telefonicznie z Władimirem Putinem
Donald Trump ma porozmawiać telefonicznie z Władimirem Putinem
Źródło zdjęć: © PAP
Tomasz Waleński

Po rozmowach z delegacją rosyjską i ukraińską w Rijadzie, Biały Dom - jako pierwszy -  przekazał, że obie strony zgodziły się zapewnić "bezpieczną żeglugę" na Morzu Czarnym.

Kolejno swoje komunikaty w tej sprawie opublikowali także Ukraińcy - komentarz ws. porozumienia przekazał szef ukraińskiego MON Rustem Umierow, a także Rosjanie, którzy opublikowali dokument na stronach Kremla.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Spektakularne uderzenie na froncie. Broń Rosjan wyleciala w powietrze

Porozumienie ws. Morza Czarnego. "Trzeba zachować duży sceptycyzm"

Były ambasador RP w Ukrainie Jan Piekło zaleca jednak sceptycyzm w kwestii porozumienia - Wszyscy chcą pokazać dobrą wolę, ale nic z tego nie wynika - ocenia w rozmowie z Wirtualną Polską. Dyplomata zaznacza, że potrzeba teraz czasu, żeby zobaczyć, na ile ustalenia przełożą się na sytuację na Morzu Czarnym. - Właściwie trzeba zachować duży sceptycyzm - zaznacza.

- To, że pojawiła się sprawa korytarza na Morzu Czarnym, jest ciekawe, ponieważ praktycznie ten korytarz Ukraińcy sami sobie wyrąbali, niszcząc rosyjską Flotę Czarnomorską i budując, również przy pomocy Rumunii, możliwości transportu swojego zboża. To jest raczej sukces ukraiński, nie rosyjski - przypomniał ponadto Piekło.

Dyplomata wskazuje bowiem, że Rosji zależało na tym, żeby zniknęło zagrożenie dla resztek Floty Czarnomorskiej, jakie niewątpliwie stanowiły dla niej ukraińskie drony, które uniemożliwiały rosyjskim okrętom swobodne operowanie po akwenie.

- Nie jest wykluczone, że rosyjskiej stronie chodzi o powrót Floty Czarnomorskiej na morze. Rosja chce również, by Ukraina nie atakowała dronami i pociskami balistycznymi rafinerii i lotnisk, z których startują strategiczne bombowce z rakietami mającymi spaść na Ukrainę - podkreśla były ambasador RP w Kijowie, który nawiązuje jednocześnie do wcześniejszego "porozumienia" dot. zaniechania przez Rosję ataków na obiekty infrastruktury energetycznej.

Rosjanie w dalszym ciągu jednak kontynuują naloty na obiekty cywilne i infrastrukturalne w Ukrainie.

Źródło artykułu:WP Wiadomości
jan piekłowojna w Ukrainierosja

Wybrane dla Ciebie