Wszyscy chcą być na gazie
Podwyżki na stacjach benzynowych dopingują do zmiany instalacji paliwowej.
W warsztatach samochodowych rośnie liczba zleceń na przeróbkę aut. Dolnoślązacy mają już dość podwyżek cen benzyny i masowo przerzucają się na konkurencyjne paliwo. Gaz jest tańszy i bardziej ekologiczny
Początki boomu można było zauważyć mniej więcej miesiąc temu. Wtedy zaczęliśmy już mocno odczuwać skutki podwyżek cen benzyny. – Rzadko zdarzają się klienci, którzy kupują pełny bak paliwa. Najczęściej tankują za 20, góra 50 złotych – twierdzi Dorota Malińska ze stacji benzynowej PKN Orlen przy ul. Grabiszyńskiej. – Wyjątkiem są przedstawiciele firm. Oni nie oszczędzają na rachunkach, ale to nic dziwnego. Nie płacą za paliwo z własnej kieszeni.
Pracownicy wrocławskich stacji benzynowych przyznają, że lawinowo rośnie sprzedaż gazu. Dlatego Marcin Bandura, mechanik ze strzelińskiej firmy Autogaz, ma huk roboty. – Każdego dnia przerabiamy instalację w pięciu samochodach. Jak na nasze miasto to sporo – twierdzi. – W mojej firmie takie przeróbki to działalność poboczna, ale w warsztatach położonych po sąsiedzku pracownicy mają zajęcie do późnego wieczora – mówi Artur Straszak, właściciel oleśnickiej firmy Artpol. – Codziennie wyjeżdża z nich kilka samochodów na gaz.
Krezus też potrafi
Jeśli komuś wydaje się, że oszczędzają tylko osoby z chudym portfelem, to jest w błędzie. – Zmieniamy instalację w samochodach policyjnych, wojskowych i należących do banków. Przyjeżdżają też właściciele limuzyn wartych ze czterysta tysięcy złotych – opowiada Adam Sendek, właściciel wrocławskiego przedsiębiorstwa Adar. – Niektórzy wprost od dealera. Zlecają przeróbkę, gdy tylko otrzymają na to zgodę salonu samochodowego. Wszystko z obawy przed utratą gwarancji na auto. Ile kosztuje oszczędzanie na czterech kółkach?
Najprostsza instalacja gazowa to wydatek 1,1 tys. zł w Strzelinie albo 1,4 tys. zł we Wrocławiu. – Najwyższej klasy urządzenia trzeba montować w pojazdach nafaszerowanych elektroniką. To kosztuje nawet ponad 8 tys. zł – tłumaczy Adam Sendek z Adaru. Pieniędzy na modyfikację auta nie należy jednak żałować. – Inwestycja zwraca się błyskawicznie. Tankując gaz za 50 zł, przejeżdżam aż 300 kilometrów – twierdzi Artur Kazimierczak ze stacji sieci Lotos przy ul. Pełczyńskiej we Wrocławiu. – Jeśli cena benzyny przekroczy 5 zł, też przestawię auto na gaz – deklaruje Tomasz Piotrowski, właściciel sklepu w centrum Wrocławia i mercedesa, którym dowozi towar.
Jest źle, ale będzie lepiej
W sobotę ceny hurtowe paliw podniosły PKN Orlen i Grupa Lotos. – Ceny benzyny wzrosną o 100 zł, a oleju napędowego o 23 zł za tysiąc litrów – poinformowała Beata Karpińska z biura prasowego płockiego koncernu. – Powodem podwyżki jest wzrost notowań produktów gotowych na międzynarodowych giełdach paliw. W podobnym tonie o nowych cenach mówią przedstawiciele Lotosu. To oznacza, że w ciągu weekendu benzyna na niektórych stacjach mogła podrożeć o 10 – 12 groszy na litrze. Cena oleju napędowego mogła wzrosnąć o 5 groszy.
– U nas ostatnia podwyżka była tydzień temu, ale zmiana cennika może nastąpić w każdej chwili – przyznaje Artur Kazimierczak ze stacji Lotosu. – Jeśli tak się stanie, już po dwóch minutach odczują ją nasi klienci. Wysokie ceny paliw to wyższe opłaty za usługi firm transportowych i turystycznych. Spać spokojnie mogą tylko klienci taksówek. We Wrocławiu obowiązuje taryfa za przejazd wyższa niż w innych miastach w kraju. Na razie o podwyżkach nie ma więc mowy. Podobnie dzieje się z cenami żywności.
– Na razie nie myślimy o podwyżkach, ale obserwujemy rynek – mówi Dorota Patejko z sieci handlowej Auchan. Aurelia Kuran-Puszkarska, szefowa Polskiej Izby Paliw Płynnych, przewiduje, że za dwa tygodnie zakończy się windowanie cen benzyny. Do tego czasu Amerykanie, którzy kupują gotowe paliwo w Europie, powinni uruchomić swoje rafinerie. Zniszczenia spowodowane przez huragan Katrina nie będą już rujnować Starego Kontynentu. Cena benzyny do końca roku raczej nie przekroczy 4,75 zł za litr. – Drożeć będzie tylko olej napędowy – przyznaje Kuran-Puszkarska. – Niedługo jego cena może zrównać się z benzyną.
Szansa dla innowacji
Zdaniem szefowej Izby, sytuacja na światowym rynku ropy naftowej powinna dać do myślenia polskiemu rządowi i parlamentarzystom. Trzeba wzmocnić rozwój alternatywnych paliw. Chodzi przede wszystkim o spirytus i estry oleju rzepakowego. Ich wytworzenie i użytkowanie jest dużo tańsze niż tradycyjnych paliw. Szerszego wprowadzenia ich na rynek domaga się nie tylko Unia Europejska, ale także zdrowy rozsądek. – Cena ropy przez kilka następnych lat będzie systematycznie rosnąć. To w konsekwencji może doprowadzić do zastoju gospodarczego – uważa Aurelia Kuran-Puszkarska. Biopaliwa mogą jednak stać się konkurencyjne tylko wtedy, jeśli nasz rząd nie obłoży ich akcyzą.
Jak rosły ceny bezołowiowej 95
Sierpień 2004 - 3,85 zł
4 września 2005 - 4,31 zł
Agata Ałykow