Wszędzie szukają Janka
Był poranek 24 maja, poniedziałek. 17-letni Jan Sablik jak zwykle wychodził do szkoły na lekcje. Z domu do bogucickiego LO im. gen. Stanisława Maczka, w którym się uczy w pierwszej klasie, nie miał daleko. Raptem kilka przystanków tramwajem. Niestety do szkoły nie dotarł. Wszelki słuch po Janku Sabliku zaginął.
02.06.2004 | aktual.: 02.06.2004 08:13
Tego dnia był spóźniony, już wychodząc wiedział, że na dwie początkowe lekcje wuefu nie zdąży. Być może dlatego nikt ze znajomych nie widział go jadącego tramwajem, czy stojącego na przystanku. Ślad urywa się tuż za drzwiami mieszkania.
Od ponad tygodnia trwają poszukiwania zaginionego 17-latka. Szukają go rodzice, policja, koleżanki i koledzy z ,Maczka". Do tej pory właściwie nie ma żadnego tropu czy śladu.
Ojciec Janka, Michał Sablik, były wiceprezydent Katowic (odszedł ze stanowiska kilka lat temu) nie potrafi wskazać nic niepokojącego w zachowaniu syna.
- Zachowywał się jak zwykle. Spakował się do szkoły i wyszedł - mówi Michał Sablik. - Nie mam pojęcia, co się stało. W naszej rodzinie atmosfera jest bardzo dobra, nie ma kłótni między nim a nami. Jaś się też nie buntował, jak wielu w jego wieku. Problemy w szkole nie wchodzą w grę, bo takich nie miał.
Poszukiwania są prowadzone dwutorowo. Rodzicom pomagają niemal wszyscy, którzy choć trochę znają rodzinę Sablików. Młodzież z liceum plakatuje miasto informacjami o zaginionym z numerami telefonów do rodziców i policji. Wywieszki ze zdjęciem i podstawowymi danymi o ich koledze ze szkoły wiszą na dworcu, osiedlu Tysiąclecia oraz w autobusach. Informacja znalazła się również w Internecie.
- Dziś idziemy do telewizji nagrać program o Janku, a jutro znowu ruszymy plakatować miasto. Chcemy rozwiesić ulotki we wszystkich tramwajach. Pomocą służą także sąsiedzi. Wierzyć się nie chce w takie rzeczy. Chłopak wyszedł z domu i przepadł - powiedział nam Paweł Ficek, jeden z uczniów ,Maczka".
Swoje poszukiwania prowadzi policja, ale na razie również nie ma się czym pochwalić. - Informacja o zaginięciu Jana Sablika została przekazana do wszystkich komend policji w Polsce. Był też komunikat w telewizji. Pracujemy nad tym bardzo intensywnie. Każda informacja, którą otrzymujemy w tej sprawie jest przez nas sprawdzana. Niestety jak do tej pory żadnego tropu wiodącego nie ma - stwierdziła kom. Magdalena Szymańska-Mizera. - Hipotez, co się wydarzyło, jest wiele, ale lepiej jeśli się ich nie ujawnia. Nie chcemy po prostu nic sugerować ludziom. To może utrudnić poszukiwania.
Wczoraj w liceum im. gen. Maczka po raz kolejny byli funkcjonariusze prowadzący sprawę zaginięcia Janka. Wśród uczniów przeprowadzali ankiety.
Niestety, feralnego dnia, gdy Jan Sablik zniknął, nikt go nie widział. - Nie mamy nic. Po prostu żadnego punktu zaczepienia. I żadnych nowych sygnałów, gdzie może być - ciężko wzdycha ojciec Janka. - Proszę napisać, że oboje bardzo go kochamy i czekamy na niego. Niech wraca jak najszybciej.
Jan Sablik ma 17 lat, oczy niebieskie, jest ciemnym blondynem. W dniu zaginięcia ubrany był w granatowe dżinsy, czerwony polar z czarnymi łatami na rękawach i brązową bluzę z czarnymi rękawami. Nosił w białe adidasy.
Na informacje o Janie Sabliku czekają rodzice pod nr tel. 502 136-669 i 502 136-656. Można je także przekazywać do Komendy Miejskiej Policji w Katowicach pod nr 200-25-55 lub 997.
Przemysław Gluma