Wszedł do klubu, stracił 120 tys. zł. Głos zabrała prokuratura
120 tys. zł w cztery godziny - tyle stracił pan Piotr z Warszawy w czasie swojej wizyty w klubie go-go. Co więcej, mężczyzna podkreśla, że nic z niej nie pamięta. Teraz głos w sprawie zabrała prokuratura.
To, co miało spotkać pana Piotra, opisywano już wielokrotnie. Mężczyzna wchodzi do klubu go-go, zamawia drinka, a rano budzi się z potężnym kacem i pustym kontem bankowym.
Wszedł do klubu go-go. Stracił 120 tys. zł
- Dziewczyny stoją na ulicy. Ta widziała, że jesteśmy po alkoholu lekkim i zaproponowała, czy nie chcemy kontynuować tak miłego wieczoru. Zaciągnęła nas, gwarantując, że pierwszy drink będzie darmowy - relacjonuje mężczyzna w rozmowie z redakcją "Interwencji" Polsatu.
Jak się okazało, drink nie był darmowy. To, co mężczyzna ma jeszcze pamiętać, to to, że ostatecznie znalazł się w "jakiejś sali VIP". Potem? Mgła. Resztę widać na monitoringu, który klub z Warszawy miał przekazać prokuraturze.
Wiceminister oburzony wystąpieniem Trzaskowskiego. "Jestem zażenowany"
Warszawa. Sprawa klubu go-go. Prokuratura zabiera głos
- Podejrzewam, że dosypali mi czegoś do drinka, że straciłem świadomość, co robię. Podstawiono mi terminal, żebym wbijał PIN. Jakie tam były kwoty, nie mam pojęcia - tłumaczy pan Piotr.
Jak się okazało, w ten sposób mężczyzna miał wydać aż 120 tys. zł. W ciągu zaledwie czterech godzin. Na koncie zostało 400 zł.
Poszkodowany zwrócił się w tej sprawie do prokuratury. Ta jednak z pomocą nie przybędzie, ponieważ postanowiono umorzyć sprawę. - Zebrany materiał dowodowy, zeznania pokrzywdzonego oraz towarzyszącej mu osoby, monitoring oraz zeznania pracowników klubu nie wskazują, aby doszło do popełnienia czynu - podkreśla Beata Adamczyk-Łabuda z Sądu Okręgowego w Warszawie.
Jak dodaje, nawet w stanie nietrzeźwości mężczyzna ponosi odpowiedzialność za swoje czyny i ich konsekwencje.
Stracił pieniądze w klubie go-go. W tle krajowe śledztwo
Sąd zdecydował o odrzuceniu zażalenia pana Piotra. Mężczyzna nie ukrywa rozgoryczenia. - Zastanawia mnie jedno: dlaczego oni nie biorą pod uwagę tego, jakie to są kwoty?! Bo gdyby to było tysiąc złotych, a nie kwoty po 20-30 tysięcy... Przeciętny człowiek nie wydaje tyle pieniędzy w ciągu kilku godzin - zaznacza pan Piotr.
Mężczyzna ma nadzieję, że po publikacji materiału zaczną zgłaszać się osoby, które spotkał podobny los. Chociaż w sprawie pana Piotra śledztwo zostało umorzone, to Prokuratura Krajowa prowadzi odrębne dochodzenie dotyczące nadużyć w klubach go-go w całej Polsce.
- Z ustaleń postępowania wynika, że klienci, którzy byli namawiani do wejścia do tego rodzaju klubów, byli odurzani bądź alkoholem, bądź innymi środkami odurzającymi, następnie byli okradani - mówi Łukasz Łapczyński z Prokuratury Krajowej.
Czytaj też: Poznań przegrał w sądzie z klubami go-go
Źródło: "Interwencja" Polsat