Wstydliwy proceder władz Korei Południowej. Urzędnicy wysyłali prostytutki do żołnierzy USA
Władze Korei Południowej wysyłały prostytutki do baz wojskowych USA, by zapewnić "komfort" amerykańskim żołnierzom. Wstydliwy proceder wyszedł na jaw, gdy ponad 120 kobiet poszło do sądu, domagając się od własnego rządu odszkodowania za lata wyzysku. Ich historię opisuje portal BBC News.
Wojska USA znalazły się w południowej części Półwyspu Koreańskiego po kapitulacji Japonii w 1945 roku, która anektowała Koreę jeszcze przed I wojną światową. Amerykanie odegrali kluczową rolę w wojnie koreańskiej i do dziś pozostają najważniejszym sojusznikiem Seulu. Dość powiedzieć, że aktualnie stacjonuje tam prawie 30 tys. amerykańskich żołnierzy.
Miały "uszczęśliwiać" amerykańskich żołnierzy
W obliczu północnokoreańskiego zagrożenia miejscowe władze robiły wszystko, by dogodzić stojącym na straży ich bezpieczeństwa Amerykanom - i to dosłownie. Jak pisze BBC News, urzędnicy stworzyli system, w ramach którego prostytutki "uszczęśliwiały" jankeskich żołnierzy. Teraz, po latach, kobiety domagają się od rządu zadośćuczynienia, twierdząc, że proceder wepchnął je na starość w okowy nędzy.
Kobiet nie zmuszano wprost do sprzedawania własnego ciała za pieniądze. Ale wykorzystywano to, że żyją w ogromnej biedzie i nie mają żadnych perspektyw. Urzędnicy z tzw. centrum zatrudnienia wysyłali młode Koreanki z prowincji do pracy w barach i klubach przy amerykańskich garnizonach, które pełniły też funkcje domów publicznych. Bez pieniędzy i wykształcenia, w obcym dla nich świecie, dziewczyny często stawiane były pod ścianą. Wpadały w pułapkę zadłużenia - np. za wyżywienie i wynajem dachu nad głową - które musiały spłacać parając się prostytucją.
Władze zrobiły wiele, by ułatwić i utrzymać trwanie tego procederu. Według relacji kobiet cytowanych BBC News, niektóre dostawały nawet lekcje języka angielskiego i "zachodniej etykiety". Urzędnicy stworzyli system obowiązkowych badań lekarskich dla prostytutek pracujących przy bazach wojskowych. Z tym że badano je jedynie pod kątem chorób wenerycznych, by nie zarażały korzystających z ich usług żołnierzy. Inne problemy zdrowotne rządowych lekarzy nie interesowały. W latach 70. doszło nawet do tego, że przedstawiciele władz jeździli po przybytkach rozkoszy "przekonując" kobiety, by współpracowały z dowództwem armii USA.
Prostytucja na cenzurowanym
Dziś byłe prostytutki żyją w biedzie, o wpędzenie w którą obwiniają system stworzony przez władze. W wytoczonym procesie domagają się 10 tys. dolarów odszkodowania dla każdej z nich. Tymczasem w kontyngencie wojsk USA od dawna obowiązuje zasada "zero tolerancji" dla korzystania z usług prostytutek - przypomina BBC News.
Co więcej, od 2004 roku prostytucja jest prawnie zakazana w całej Korei Południowej. Nikt nie ma jednak wątpliwości, że proceder ten nadal trwa. Tyle że Koreanki zostały zastąpione przez imigrantki z biednych regionów Rosji i Filipin.
Źródło: BBC News, WP.PL