PolskaWstrząsy w kopalni - zasypany górnik nie żyje

Wstrząsy w kopalni - zasypany górnik nie żyje

50-letni górnik z kopalni Polkowice-Sieroszowice, po dwóch silnych wstrząsach uwięziony w wyrobisku ok. tysiąc metrów pod ziemią, nie żyje - poinformowała Wirtualną Polskę rzeczniczka Wyższego Urzędu Górniczego Jolanta Talarczyk. Ratownicy dotarli do jego ciała po ponad sześciu godzinach akcji. W wyniku wstrząsów poszkodowanych zostało również dziewięciu innych górników.

Wstrząsy w kopalni - zasypany górnik nie żyje
Źródło zdjęć: © PAP

07.10.2010 | aktual.: 07.10.2010 12:51

Pierwszy wstrząs o sile ponad trzech stopni w skali Richtera zanotowano o godzinie 2.50 na głębokości 1000 metrów. Chwilę potem nastąpił drugi, słabszy. Jak poinformowała Jolanta Talarczyk, w rejonie wstrząsu znajdowało się 14 górników. Jeden nie żyje, dziewięciu zostało rannych.

- Górnik, który został pod ziemią znalazł się w strefie zawału skał. Od początku nie było z nim kontaktu. Około godziny 9.00 ratownicy znaleźli go, ale na pomoc było za późno. Lekarz stwierdził zgon. 50-latek od wielu lat pracował w kopalni jako sztygar zmianowy; był żonaty. - Niestety, przegrał z siłami natury - z żalem przyznała Talarczyk.

Pozostali poszkodowani są w dość dobrym stanie. - Ze wstępnych informacji wynika, że w większości są niegroźnie poturbowani. Z dziewięciu osób, jakie przyjęto w punkcie medycznym, na dalsze badania do szpitala skierowano trzech - powiedziała rzeczniczka WUG. Jeden z trzech poważniej rannych górników to pracownik firmy zewnętrznej, świadczącej usługi dla KGHM.

Dodała, że wizja lokalna w rejonie wstrząsów jest na razie niemożliwa, ponieważ aktywność sejsmiczna górotworu jest ciągle duża. Niewykluczony jest kolejny wstrząs.

Wstrząsy górotworu to naturalne zjawisko w podziemnym górnictwie. Najczęstszą ich przyczyną jest następujące wskutek eksploatacji odprężenie górotworu, co skutkuje uwolnieniem się skumulowanej w nim energii. Wstrząsy powodujące skutki na powierzchni lub pod ziemią nazywane są tąpaniami. W tym przypadku - jak powiedział dyrektor OUG - wiadomo już, że mamy do czynienia z tąpnięciem.

Do pierwszego wstrząsu doszło o godz. 2.50. W dziesięciostopniowej skali, którą posługuje się nadzór górniczy, była to tzw. siódemka, co odpowiada ponad trzem stopniom w popularnej skali Richtera. Dwie minuty później nastąpił kolejny, nieco słabszy wstrząs - tzw. piątka. Do rana zanotowano jeszcze kilka kolejnych, w tym trójkę i piątkę.

Trzem górnikom w wyjściu ze strefy zawału pomogli ratownicy, z kolejnym - sztygarem zmianowym - od początku akcji nie było kontaktu. Ok. godz. 9.15 rano, po ponad sześciu godzinach akcji ratowniczej, udało się znaleźć jego ciało. Lekarz stwierdził zgon mężczyzny.

Z powodu wciąż dużej aktywności sejsmicznej górotworu, eksperci muszą zaczekać z wizją lokalną w zniszczonym wyrobisku. O czasie jej przeprowadzenia zdecyduje obradujący w kopalni zespół ds. zagrożeń. W ocenie dyr. Ciepielewskiego, prawdopodobnie wizja nastąpi jeszcze w czwartek ok. godz. 14-14.30. Na podstawie tych oględzin eksperci mają ocenić rozmiar zniszczeń i zdecydować, co dalej z zamkniętym na razie wyrobiskiem.

Obecnie trudno ocenić, jak duża jest strefa zawału i na ile wyrobisko jest zdeformowane. Wszystko wskazuje na to, że skutki wstrząsu w chodniku są poważne. Jak powiedział rzecznik KGHM Polska Miedź, Dariusz Wyborski, w strefie zawału zostało osiem maszyn, m.in.: wiertnica, kotwiarki i ładowarki. Eksperci sprawdzą, czy nadają się do dalszej pracy.

Urząd górniczy wszczął postępowanie w sprawie przyczyn i okoliczności zarówno wstrząsów, jak i związanego z nimi wypadku zbiorowego. Sprawą ma zająć się także prokuratura.

Zmarły sztygar zmianowy oddziału wydobywczego był doświadczonym górnikiem. W KGHM pracował od 14 lat, a wcześniej był zatrudniony w nieistniejącej już kopalni węgla kamiennego w zagłębiu wałbrzyskim - w sumie przepracował pod ziemią 23 lata. Miał żonę, był bezdzietny.

To piąta w tym roku śmiertelna ofiara pracy w górnictwie miedziowym i 17. w całym polskim górnictwie. W tym roku górnicy ginęli także w innych kopalniach KGHM: w Rudnej (dwóch górników) i Lubinie (dwóch, w tym jeden pracownik firmy usługowej). Żonie zmarłego zapewniono opiekę psychologiczną; otrzyma też pomoc od firmy i wszystkie należne w takich przypadkach świadczenia.

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (166)