PolskaWspomnienia "Środowiska" o Janie Pawle II

Wspomnienia "Środowiska" o Janie Pawle II

Wspomnienia "Środowiska" o Janie Pawle II
Źródło zdjęć: © PAP

01.04.2006 18:25, aktual.: 01.04.2006 18:40

Osoby, które w młodości wraz z Karolem Wojtyłą pływały na kajakach i chodziły w góry, wspominały go podczas spotkania "Naucz nas być wolnymi" w Pałacu Kultury i Nauki w Warszawie.

Nasza grupa początkowo nazywała się "Rodziną", mówiliśmy też o sobie "Paczka". W zapiskach Ojca Świętego pojawiła się jednak nazwa "Środowisko", uznaliśmy ją więc za usankcjonowaną - powiedziała prof. Teresa Malecka, prorektor Akademii Muzycznej w Krakowie.

Dodała, że ich wspólna historia rozpoczęła się w 1949 r. Wtedy miały miejsce pierwsze kontakty ludzi tworzących "Środowisko", głównie studentów krakowskich. Zaczęli się grupować wokół oryginalnego, niezwykle interesującego młodego księdza, chadzać na jego kazania i rekolekcje - powiedziała.

Prof. Malecka wspominała, że w latach 50. odbyły się pierwsze wspólne wycieczki w góry; wtedy też narodził się zwyczaj nazywania Karola Wojtyły przez członków grupy "Wujkiem". Dodała, że każdego dnia odprawiał on dla "Środowiska" mszę świętą. Jeśli podczas wycieczki znajdowali się z daleka od siedzib ludzkich, przyszły papież, z konieczności, tworzył ołtarz z pnia drzewa lub odwróconego dnem do góry kajaka. Msze odbywały się jednak z zachowaniem wszelkich reguł i za pozwoleniem władz kościelnych - zaznaczyła.

Po śniadaniu rozpoczynała się zwykle wędrówka. Przyszły Ojciec Święty był bardzo silny, dźwigał ciężkie plecaki. Zajmował się znajdowaniem miejsc na biwak. Przy ognisku rozmawialiśmy, śpiewaliśmy piosenki. Niektóre z nich "Wujek" sam wymyślał. Dzień kończyliśmy modlitwą - powiedziała Malecka.

Dodała, że oprócz wakacyjnych wycieczek były też spotkania w domach, w czasie roku akademickiego, a nawet wspólne zabawy sylwestrowe. Narodził się też zwyczaj goszczenia "Wujka" na posiłkach, co było okazją do ciekawych rozmów i dyskusji, a dla nas, młodych i niezbyt wtedy wprawnych gospodyń do przygotowania bardziej ambitnych posiłków - stwierdziła.

Wspominała, że z biegiem lat "pod bacznym okiem 'Wujka'" wśród młodych pojawiły się pierwsze miłości, kończące się małżeństwami. Ślubów udzielał często Karol Wojtyła, chrzcił też dzieci. Prof. Malecka powiedziała też, że w 1978 r., przed wyborem "Wujka" na papieża, podczas ostatniego spotkania na kajakach, po raz pierwszy w repertuar swych ogniskowych pieśni włączyli "Barkę". Wybór Karola Wojtyły na papieża zmienił świat i nasze życie. W liście, jaki od niego otrzymaliśmy, Jan Paweł II napisał "Wujek zostaje". Wówczas wydawało się nam to niewyobrażalne, jednak z woli Ojca Świętego okazało się możliwe. Prowadziliśmy, choć nieśmiało, korespondencję. Na każdy list "Wujek", bo tak się wciąż podpisywał, odpowiadał. Zaczęły się też spotkania podczas pielgrzymek do Polski, a także nasze wizyty w Watykanie. Przez wszystkie te lata mieliśmy problem, by nadążyć za nim, za tempem jego publikacji. Nadal studiujemy jego pisma, staramy się je zrozumieć, dyskutujemy o nich - wspominała Malecka.

Prof. Janusz Rieger, członek komitetu językoznawstwa Polskiej Akademii Nauk, powiedział, że "nie jest mu łatwo mówić o tamtych czasach i wspomnieniach. To były sprawy prywatne". Opowiedział jednak o wizerunku Wojtyły, jaki zachował w pamięci z czasów górskich wycieczek. On zawsze był księdzem. Medytował siedząc, czy idąc. I zawsze nas słuchał, słuchał tego, co mieliśmy do powiedzenia - powiedział.

Przytoczył też historię z czasów, gdy Karol Wojtyła był rezydentem w krakowskim Kościele Mariackim. Mówiono wtedy, że opowiada herezje na rekolekcjach. A on zwrócił się po prostu do dziewcząt mówiąc, że ich narzeczony będzie pierwszym dzieckiem, które muszą wychować - powiedział prof. Rieger. Kiedy został biskupem, dziękował m.in. młodym przyjaciołom inżynierom. To się wtedy w głowie nie mieściło, by biskup dziękował świeckim. Na tym polegała jego nadzwyczajna zwyczajność - dodał.

Nie sposób objąć tego wszystkiego, co otrzymaliśmy od Ojca Świętego - powiedział inny uczestnik górskich wypraw, prof. Andrzej Zieliński z Akademii Muzycznej im. Fryderyka Chopina w Warszawie. Każdy z nas miał możliwość rozmowy z nim. Do każdego mówił "módl się o swoje powołanie" - dodał.

Źródło artykułu:PAP
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Komentarze (0)
Zobacz także