ŚwiatWściekli Afgańczycy oskarżają Polaków i palą flagę

Wściekli Afgańczycy oskarżają Polaków i palą flagę

Po amerykańskiej akcji w prowincji Ghazni wściekli Afgańczycy oskarżyli Polaków o zabicie cywilów i spalili biało-czerwoną flagę, przekonani, że była to operacja naszych żołnierzy - ujawnia "Gazeta Wyborcza". Major Piotr Michrowski zaprzecza doniesieniom Gazety w rozmowie z Wirtualną Polską.

Wściekli Afgańczycy oskarżają Polaków i palą flagę
Źródło zdjęć: © AFP

11.03.2010 | aktual.: 11.03.2010 12:24

Nocną akcję we wsi Kalech Jebara w powiecie Karabagh w Ghazni przeprowadziły pod koniec stycznia amerykańskie siły specjalne z pomocą Afgańczyków - dowiedziała się gazeta od wysokiego rangą rozmówcy w polskiej armii. Celem akcji było zabicie groźnych talibów figurujących na liście poszukiwanych wrogów rządu prezydenta Hamida Karzaja. - Polacy zabezpieczali operację amerykańsko-afgańską, jako siły szybkiego reagowania (QRF - Quick Reaction Forces) - powiedział Wirtualnej Polsce mjr Michrowski. Oczekiwali w pobliskiej bazie, by w razie potrzeby udzielić pomocy oddziałom amerykańsko afgańskim.

- Ani wojsko, ani policja, ani lokalna społeczność nie ma do nas pretensji - zapewnia polski oficer. - Wyjaśniliśmy im, że nie braliśmy w tej akcji udziału - dodaje.

Informator "GW" mówi, że Amerykanie i Afgańczycy wchodzili do domostw i tam zabijali talibów - chcieli w ten sposób uniknąć ofiar cywilnych i mieć pewność, że zlikwidowali właściwe osoby. Wtedy z jednej z chałup ktoś ostrzelał żołnierzy USA. W odpowiedzi amerykański śmigłowiec zaatakował dwa domy. Gazeta dowiedziała się, że w sprawie tej operacji interweniowali u Amerykanów dowódcy polskiego kontyngentu w Afganistanie.

Sytuacja opanowana

O całej sprawie polskie wojsko informowało już 21 stycznia. Wtedy to pojawiły się pierwsze publikacje na temat gniewu Afgańczyków wobec polskich wojsk. Dowództwo wyjaśniło starszyźnie plemiennej z miejscowości Kalech Jebara, że to nie Polacy prowadzili nocną operację. Amerykanie, za namową polskich wojsk, udali się później do wioski, by ofiarować zadośćuczynienie za cztery śmiertelne ofiary, które zginęły w wyniku operacji, w postaci pieniędzy, zwierząt i żywności. Zdaniem mjr Michrowskiego sytuacja jest już opanowana.

Nasza armia obawiała się, że straci dobrą reputację i nie najgorsze relacje ze starszyzną powiatu Karabagh oraz, że wieść o zabiciu cywilów może sprowokować ataki na Polaków, którzy odpowiadają za bezpieczeństwo w Ghazni. Dziś w tej prowincji jest ponad 2 tys. naszych żołnierzy - czytamy w publikacji "Gazety Wyborczej".

Źródło artykułu:WP Wiadomości
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (1)