Wrocławska Wytwórnia Filmów Fabularnych czeka na cud
Nasze Hollywood przypomina starzejącego się aktora. Lata świetności już za nim, na twarzy coraz więcej zmarszczek i co dzień trzeba walczyć o przetrwanie.
08.07.2006 | aktual.: 08.07.2006 10:25
Ostatnie miesiące to szczególnie nerwowy czas dla fabryki snów. Groziła jej upadłość. Szwajcarska firma Sondor, która w 1989 r. sprzedała Wytwórni stół montażowy, podała WFF do sądu. Powód? Wytwórnia przestała spłacać dług. Z pomocą ruszyło Ministerstwo Kultury, przyznając 450 tys. zł na ratowanie hal. Ale nikt nie przewidział, że zgodnie z prawem dotacji nie można przeznaczyć po prostu na długi. Niedawno sąd ogłosił postanowienie o upadłości Wytwórni. W tym tygodniu Sondor wycofał wniosek, bo wymagane raty zostały spłacone. Fabryka snów odetchnęła.
Rozkręcić biznes
Dlaczego Wytwórni przez ostatnie lata szło tak źle, a innym się wiodło? Przecież ATM inna wrocławska firma od 14 lat zajmująca się produkcją filmów i programów telewizyjnych ma się świetnie. Na Bielanach powstają seriale (Fala zbrodni, Pierwsza miłość, Świat według Kiepskich)
, reality show (osławiony Bar) czy cieszący się ogromnym powodzeniem program Chcę być piękna. ATM trafiła na giełdę. Praski Barrandov, jedna z najstarszych i największych filmowych wytwórni w Europie, ściąga do siebie czołówkę twórców. A Wrocław? Wytwórnia przy Wystawowej to ponad pół wieku wielkiej tradycji, więcej niż 300 polskich filmów fabularnych, 20 międzynarodowych. Pracowały tu sławy: Agnieszka Holland, Wojciech Jerzy Has, Sylwester Chęciński, Krzysztof Kieślowski, Jan Jakub Kolski, Kazimierz Kutz, Stanisław Lenartowicz, Tadeusz Konwicki, Waldemar Krzystek, Roman Polański, Andrzej Wajda i wielu innych. Powstały filmy niezwykłe: Lalka, Ósmy dzień tygodnia, Nóż w wodzie, Rękopis znaleziony w Saragossie, Popiół i diament. Życie
filmowe nie tylko Wrocławia, ale całej Polski tętniło obok Hali Ludowej. Dlaczego nagle wszystko zamarło? Przed 1989 rokiem był inny system finansowania - tłumaczy Waldemar Krzystek, wrocławski reżyser. Wytwórnia była atrakcją nawet dla Warszawy. Wielka, ponad 1000-metrowa hala zdjęciowa, montażownie, piękne plenery, wszystko z dala od cenzora, więc łatwiej było pracować. Potem wszystko się zmieniło.
Wyjazd do pracy do Wrocławia zaczął oznaczać zbyt duże koszty - dodaje. 15 lat temu koledzy z Barrandova szukali partnera do ataku na Zachód i Amerykę - opowiada twórca związany z Wytwórnią, który chce pozostać anonimowy. Ówczesne władze stwierdziły, że Czesi są marzycielami i nie chciały z nimi współpracować. Gdyby nie tamten brak zapału, być może wszystko potoczyłoby się inaczej. Dwa lata temu Wrocław odwiedził Steven Spielberg. Chciał u nas nakręcić swój film życia. Film powstał, ale nie u nas.
Wiatr z Amsterdamu
Niecałe półtora roku temu nowym szefem Wytwórni został Andrzej Słodkowski. Zastał pustą kasę, ponadmilionowy dług i puste hale. Część pomieszczeń wynajmowano prywatnym firmom. Przy Wystawowej przyjmował nawet lekarz! Słodkowski chciał współpracować z ATM-em i rozkręcić biznes. Zamierzał zostać współproducentem filmów. Część planów udało mu się zrealizować. Ale może półtora roku to za mało, by ruszyć z posad kolosa? Jedno skrzydło Wytwórni, a także część holu, zostały wyremontowane. Bolączką jest dach, przeciekający każdej zimy. Przydałby mu się kapitalny remont, ale na to na razie nie ma pieniędzy. Dyr. Słodkowski kupił nowoczesny sprzęt. ATM pracuje na nim przy powstawaniu serialu Pit Bull. Andrzej Słodkowski realizuje dokumentalny film o Solidarności dla Discovery Channel. Wciąż czeka na fundusze na nowy obraz Andrzeja Żuławskiego Gospodyni. Żuławski chce nakręcić autobiograficzną historię o powracającym do Polski reżyserze. Do spełnienia tego marzenia brakuje 700 tys. zł, ale jest szansa na
współfinansowanie przez Telewizję Polską. Autobiograficzna historia z Sophie Marceau w tle na pewno przyciągnęłaby rzesze widzów płci żeńskiej, czytelniczek felietonów reżysera w kobiecej prasie. Nowy dyrektor ma ambitne plany. Niedawno powstał Polski Instytut Sztuki Filmowej, więc szanse na odbudowę Wytwórni rosną - uważa Waldemar Krzystek. Dziś, jeśli twórca dostanie dofinansowanie z PISF, może zaplanować film nawet z budową dekoracji, a nie tylko w tanich plenerach. Teraz wszystko zależy od tego, czy będą powstawały dobre scenariusze, od dobrego marketingu. Wytwórnia powinna być konkurencją dla innych - dodaje.
Być może wszystko idzie ku dobremu. Wkrótce Wytwórnię odwiedzi Timothy Burill, brytyjski producent (twórca m.in. Pianisty). Ma rozmawiać o polsko-francusko-brytyjskiej koprodukcji, w której ma wziąć udział znany brytyjski aktor Timothy Spall. W sierpniu przyjeżdża do Wrocławia Peter Greenaway, słynny brytyjski reżyser, by nakręcić u nas sensacyjną biografię Rembrandta Straż nocna. Może to dobry omen? Wszak dziesięć lat temu Holender Mike van Diem pracował we Wrocławiu nad Charakterem, który potem został nagrodzony Oscarem. Czyżby przyjazny wiatr wiał do Wrocławia z Wysp Brytyjskich i Amsterdamu?
(Polskapresse)