Wrocław. Grzybek ocaleje. Wieża ciśnień z Hutmenu będzie zabytkiem
Nie jest jeszcze wpisana do rejestru, ale jej los zapewne już się rozstrzygnął. W zeszłym tygodniu obiekt został zwizytowany przez Urząd Ochrony Zabytków. To znaczy, że prowadzone od 2019 roku postępowanie w sprawie wpisania wieży wodnej z początku lat 60., znajdującej się na terenie Hutmenu, zmierza do finału.
22.02.2021 13:04
Wieża wybudowana została w 1961 roku. Jej podstawowym zadaniem było zapewnienie wody potrzebnej w procesie produkcji. Służyła jeszcze w latach 90., ale dziś, choć nieużyteczna w wymiarze przemysłowym, może mieć nowe, znaczące zadanie. Futurystyczny grzyb może stać się piękną rzeźbą w miejskiej strukturze.
Stworzona według surowego, modernistycznego zamysłu Leopolda Doniewicza z Biura Projektów Budownictwa Przemysłowego, może być jednym z młodszych, ale ważnych zabytków. PRL-owska architektura ma swoje zalety i zaczyna być doceniana. Od dwóch lat trwają prace konserwatorów nad jej wpisem, wraz z halą Hutmenu, do rejestru zabytków.
To działania, które mogą ocalić niezwykły, peerelowski kompleks fabryczny przed podzieleniem losu rzeźni miejskiej, którą zburzono bez względu na jej wartość architektoniczną, by uzyskać teren pod budowę galerii handlowej Magnolia. Podobny los spotkał też zabytkową cukrownię na Klecinie.
Wrocław. Lepiej zapobiegać niż żałować. Futurystyczny grzybek z Hutmenu będzie zabytkiem
Fundacja Ochrony Dziedzictwa Przemysłowego Śląska poinformowała na swojej stronie, że właśnie odbyła się wizja lokalna na terenie Hutmenu. Aktywiści organizacji mają ogromne zasługi w ratowaniu architektury, która uważana była za bezwartościową i skrupulatnie wyburzana wraz z potransformacyjnymi bankructwami zakładów przemysłowych z czasów PRL.
Hutmen przy ulicy Grabiszyńskiej, choć powstał w miejscu, w którym przed wojną działał zakład odlewniczo-hutniczy „Schaefer & Schael” - fabryka, założona w latach 20. XIX wieku, która produkowała stopy łożyskowe i drukarskie, spoiwa cynowo-ołowiowe oraz brązy, w 1945 roku musiał być zbudowany na nowo. Po wojnie zakłady były niemal całkowicie zniszczone. To, co ocalało, stanowiło zalążek nowego, socjalistycznego miejsca pracy dla kilku tysięcy robotników Wrocławia.
Dziś Hutmen jest prawdziwym skansenem tamtych czasów, słusznie minionych. Jednak jako bryła architektoniczna, doskonale widoczna w perspektywie ulicy Grabiszyńskiej, może zachwycać. Hala ciągarni, zaprojektowana na kształt schodkowego obiektu, stała się wizytówką wrocławskiego przemysłu.
Wrocław. Zajezdnia i Hutmen - miejsca spotkań z historią
Jeśli działania służb konserwatorskich zakończą się ocaleniem tych obiektów, teren przy Grabiszyńskiej może stać się drugim, po położonej nieopodal zajezdni autobusowej, która po rewitalizacji stała się historycznym miejscem edukacji, kultury i rekreacji. Może uda się odtworzyć to, co w Hutmenie lat 70. było niezwykłym zjawiskiem. W epoce Gierka dyrektorem zakładu był Aleksander Sałaga, człowiek, który wziął sobie do serca dzieło humanizacji przemysłu przez sztukę. Wówczas na terenie fabryki stawiane były liczne rzeźby, ciągi przemysłowe pomiędzy halami miały tabliczki z romantycznymi nazwami uliczek, a w halach stały duże akwaria z kolorowymi rybami.
Niektóre z rzeźb ocalały do dzisiejszych czasów, na przykład "Skrzydła", ciekawa bryła przed wejściem do budynku dyrekcji i widoczna z ulicy Grabiszyńskiej piękna mobilna fontanna "Jagusia". Na tę kompozycję, ustawioną w basenie, składają się trzy miedziane części, obracające się niezależnie. Autorem rzeźby, odsłoniętej w 1974 roku jest Tadeusz Teller.