Wieś w szoku po śmierci proboszcza. Policja ma hipotezę
- To był dobry człowiek. Wszystko sam robił - mówią mieszkańcy wsi Pomocne, gdzie we wtorkowy poranek znaleziono ciało 54-letniego księdza proboszcza. Najprawdopodobniej to chęć robienia wszystkiego samemu przyczyniła się do tragicznej śmierci duchownego.
12.10.2021 13:05
We wtorkowy poranek wsią Pomocne w powiecie jaworskim wstrząsnęła informacja o śmierci 54-letniego księdza proboszcza. Na miejscu szybko pojawiły się służby. Rozległy stan uszkodzeń czaszki wskazywał na to, że mogło dojść do morderstwa. Wiadomość o tym szybko przedostała się do ogólnopolskich mediów.
- Ja to za bardzo nie chciałabym się wypowiadać, my tu sławy nie potrzebujemy - mówi mieszkanka dolnośląskiej wsi. O tym, że wydarzyła się tragedia, przypominają wozy transmisyjne przed pobliskim sklepem i taśma policyjna rozciągnięta przed drogą dojazdową do plebanii. Strzegą jej miejscowi strażacy-ochotnicy.
Wieś w szoku po śmierci proboszcza. Policja ma hipotezę
- To był mój sąsiad, mieszkam zaraz naprzeciwko. To był człowiek życzliwy, każdemu pomagał jak mógł. Wszystko sam robił. Trawę sam kosił, miał do tego specjalny traktor. Koło plebanii, na cmentarzu, wszędzie sam działał - opowiada Krzysztof Kuźnik ze straży pożarnej w Pomocnem. Jej malutki budynek wręcz graniczy z plebanią.
Poseł opozycji o prowokacji podczas manifestacji. „Pożyteczne chamstwo robione na zlecenie rządu”
Najprawdopodobniej to właśnie chęć dbania o parafię na własną rękę doprowadziła do tragedii. Na ciało 54-letniego księdza natknęła się jedna z parafianek. Gdy zobaczyła rozległe obrażenia czaszki, pomyślała o morderstwie.
Zwłoki księdza leżały w pobliżu kotłowni. Gdy policyjni technicy zaczęli analizować ślady, doszli do wniosku, że najprawdopodobniej doszło do nieszczęśliwego wypadku. - Prawdopodobnie tak było. Jeszcze w poniedziałek o godz. 18 widziałem go na dachu. Siedział i czyścił komin. Prawdopodobnie spadł. Deszcz pada, to i dach jest śliski - dodaje Krzysztof Kuźnik.
Inny ze strażaków mówi dziennikarzom, żeby uzbroić się w cierpliwość. - Policja i prokurator mówią, że to wszystko potrwa parę godzin. Już dwa razy karawan był na miejscu i go odesłali, bo dalej trwają czynności wyjaśniające - opowiada.
Żałoba we wsi po śmierci księdza. "Kto mszę poprowadzi?"
Ks. Marek Lach w przyszłym roku miał obchodzić 30. rocznicę kapłaństwa. - Miał trzy kościoły do obsłużenia w regionie. Jakoś dawał radę, a jeszcze zawsze znalazł czas, by wysłuchać - mówi nam jedna z mieszkanek, która zobaczyć, czy policja i prokurator nadal pracują przed plebanią.
- Kupił sobie nawet koparkę, by samemu robić podstawowe rzeczy w pobliżu kościoła - dodaje inna z mieszkanek wsi.
Zmarły proboszcz wykładał też m.in. na Studium św. Hildegardy z Bingen, specjalnym kursie akademickim pod patronatem Papieskiego Wydziału Teologicznego we Wrocławiu. - Bardzo lubiłem jego kazania. To jedyny ksiądz w parafii. Wszystko sam robił. Kto teraz będzie mszę prowadził u nas? Straszna tragedia się stała - komentuje starszy mężczyzna.
Jeszcze w roku 2017 parafia i wieś świętowały srebrny jubileusz kapłaństwa i złoty jubileusz życia ks. Lacha. Nie zabrakło wtedy prezentów i gości. - Każdemu człowiekowi Pan Bóg zapisał misję do spełnienia. Żadnego człowieka nie można zastąpić ani też powtórzyć niczyjego życia. Z pewnością nie da się zastąpić naszego przewielebnego proboszcza ks. Marka Lacha - zaangażowanego i troskliwego duchownego, naukowca, niezwykle pracowitego, prostego i skromnego człowieka - mówił wtedy wójt Mirosław Brzozowski.
Teraz zmarłego ks. Lacha trzeba będzie zastąpić. Nie będzie to zadanie łatwe.