Świdnica. Smród niszczy życie mieszkańców. Sprawą zajmie się prokuratura
Mieszkańcy ulic Wiśniowej, Westerplatte i Strzelińskiej w Świdnicy od ponad roku walczą z duszącymi, śmierdzącymi oparami, które wydobywają się z zakładu firmy Adler Polska. Sprawa trafiła do prokuratury.
Mieszkańcy Świdnicy bezskutecznie próbowali nawiązać dialog z przedstawicielami firmy i przekonywali, że zależy im na pokojowych rozwiązaniach. Tak się jednak nie stało. Do świdnickiej prokuratury trafiło więc zawiadomienie o występujących uciążliwościach - informuje swidnica24.pl.
Świdnica. Smród niszczy życie mieszkańców. Sprawą zajmie się prokuratura
Zakład firmy Adler Polska mieści się przy ulicy Bystrzyckiej 9 w Świdnicy. Rocznie produkuje on 9 tysięcy ton włóknin termoizolacyjnych i dźwiękochłonnych, detali samochodowych przestrzennych kształtowanych na gorąco, szarpanki włókienniczej i wyrobów izolacyjnych. Wszystkich tych dóbr nie da się stworzyć bez skomplikowanego procesu obróbki, w czasie którego uwalnia się wiele składników żywic.
To on ma bardzo ostry, duszący zapach. Zakład ma już za sobą kontrole z Wojewódzkiego Inspektora Ochrony Środowiska we Wrocławiu. "Sprawdzono podczas kontroli, że instalacja posiada urządzenia redukujące emisję zanieczyszczeń: dopalacze zanieczyszczeń organicznych, odpylacze tkaninowe oraz filtry workowe. Mimo zastosowania powyższych urządzeń, a także wykonywania przeglądów, kontroli i czyszczeń linii technologicznych - emitowany jest do powietrza zapach związany ze stosowaniem żywic proszkowych, fenolowo-formaldehydowych, poliestrowo-epoksydowych" - informował WIOŚ jesienią 2019 roku.
Zasugerowano wtedy, by zlecić przegląd ekologiczny zakładu. Firma Adler Polska zastosowała się do zaleceń. Ów przegląd wykonana firma Lemitor. Z jej raportu wynika, że linia produkcyjna, która emituje odory, działa bez pozwolenia na emisję, a kominy linii znajdują się co najmniej 4 metry za nisko, na dodatek pod dachem, co nie powinno mieć miejsca.
W kwietniu starosta wydał decyzję nakazującą Adler Polska podniesienie kominów do końca sierpnia 2020 roku. Dyrektor Zakładu Andrzej Kowalczuk poinformował, że firma spełni wymagania w wyznaczonym terminie, co wyeliminuje problem odoru.
Ludzie zamieszkujący tereny blisko zakładu są niezwykle zdeterminowani. Złożyli doniesienie do prokuratury. - Łzawią oczy, ja mam na przykład kaszel. Tylko wychodzę i zaczynam kaszleć. Pojawia się ból głowy - przekonuje jeden z mieszkańców w rozmowie z "Radiem Wrocław". - Chcemy normalnie żyć, korzystać z naszych działek. W ubiegłym roku zemdlałam od tego smrodu - dodaje starsza kobieta.