RegionalneWrocławŚwidnica. Są zarzuty za masakrę w Głuszycy. Tymczasowe przytulisko dla zwierząt było umieralnią

Świdnica. Są zarzuty za masakrę w Głuszycy. Tymczasowe przytulisko dla zwierząt było umieralnią

Świdnica. Są zarzuty za masakrę w Głuszycy. Tymczasowe przytulisko dla zwierząt było umieralnią
Świdnica. Są zarzuty za masakrę w Głuszycy. Tymczasowe przytulisko dla zwierząt było umieralnią
Źródło zdjęć: © Facebook.com | DIOZ
Katarzyna Łapczyńska
25.11.2020 16:05, aktualizacja: 02.03.2022 14:30

Miała pomagać zwierzętom, tymczasem zgotowała im okrutny los. Prokuratura Rejonowa w Wałbrzychu postawiła Malwinie W. zarzuty znęcania się nad zwierzętami ze szczególnym okrucieństwem. Do ujawnienia bestialskich działań kobiety doszło 25 kwietnia tego roku.

To właśnie 25 kwietnia 2020 roku Dolnośląski Inspektorat Ochrony Zwierząt podczas interwencji w dawnej elektrociepłowni w Głuszycy odkrył martwe psy, jenota i lisa oraz kilka żywych, ale skrajnie wygłodzonych i wyczerpanych zwierząt. To miało być przytulisko dla bezdomnych istot. Tymczasem była to umieralnia.

Świdnica. Są zarzuty za masakrę w Głuszycy. Tymczasowe przytulisko dla zwierząt było umieralnią

Opiekę zwierzętom miała zapewnić Malwina W., inicjatorka akcji Mania Pomagania. Kobieta kilka miesięcy przed interwencją DIOZ nawiązała współpracę z fundacją “Mam Pomysł”.

"Dołożymy wszelkich starań, aby poniosła konsekwencję swoich działań, nasz prawnik również został poinformowany. Mimo wszystko poczuwamy się do odpowiedzialności oraz pokrycia wszelkich kosztów związanych ze sprawą" - informowała wtedy fundacja, która nie była świadoma tego, że w dawnej elektrociepłowni rozgrywa się dramat.

"Na terenie przytuliska/ciepłowni, w której interweniowano nie umieszczaliśmy psów z interwencji. Nasza pomoc polegała na wspieraniu i pomocy dla psów bezdomnych, którym terenu użyczyła gmina w tymże miejscu i było to niegdyś miejsce czasowego przechowania. Wizyty w tym miejscu, w domu tymczasowym, w przychodni Malwiny zawsze kończyły się pozytywnym rezultatem, zwierzęta były w dobrej kondycji, ze świeżą wodą, pokarmem, wyprowadzane na spacery przez ochotników i przekazywane do adopcji przez Malwinę" - można było przeczytać w oświadczeniu fundacji "Mam pomysł".

Po interwencji Dolnośląskiego Inspektoratu Ochrony Zwierząt Malwina W. zniknęła. Jak poinformował prokurator Marcin Witkowski, przebywała ona za granicą. Nie zwolniło jej to jednak z konsekwencji prawnych. 32-latce postawiono zarzuty. Pierwszy dotyczy znęcenia się ze szczególnym okrucieństwem nad siedmioma psami, jenotem i lisem. Drugi - znęcania się nad trzema kotami, królikiem, kaczką i grubodziobem.

Malwina W. nie czuje się winna i nie przyznała się do postawionych jej zarzutów. Odmówiła też składania wyjaśnień. 32-latce grozi do 5 lat pozbawienia wolności.

Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Komentarze (0)
Zobacz także