Lubin. Twierdzi, że był więziony i zmuszany do niewolniczej pracy. Sprawa ma jednak wiele nieścisłości
Mikołaj Jerofiejew twierdzi, że przez lata pracował jako niewolnik na fermie drobiu pod Lubinem. Jego koszmar miał trwać 23 lata. Sprawa ma jednak drugie dno. Jeszcze 13 lat temu Rosjanin w rozmowie z wrocławskim radiem opowiadał o swoim życiu zupełnie inaczej.
25.09.2020 | aktual.: 01.03.2022 13:58
Historia Mikołaja Jerofiejewa szokuje. Rosjanin pojawił się w Polsce w 1989 roku, by pracować jako cywilna obsługa stacjonującej wówczas w Polsce Armii Radzieckiej.
W 1993 roku, mimo wyjazdu wojsk z kraju nad Wisłą, postanowił zostać. Jak twierdzi, miał problemy z żoną. Zatrudnił się więc na fermie drobiu w okolicach Lubina, konkretnie w Lisowicach koło Prochowic.
Lubin. Twierdzi, że był więziony i zmuszany do niewolniczej pracy. Sprawa ma jednak wiele nieścisłości
59-latek twierdzi, że trafił fatalnie, o czym powiedział "Interwencji" w Polsat News. Zabrano mu dokumenty, był bity i nieludzko traktowany. Pracował za jedzenie, które wielokrotnie było zepsute. Nie posiadał własnych pieniędzy i miał zakaz przemieszczania się do miasta. Sprawy nie zgłosił, bo się bał. Sytuacja miała trwać aż 23 lata. - Nie mogłem wyjść, bo non stop w pracy, w robocie - mówił.
I tu pojawiają się nieścisłości. Reporter "Radia Wrocław", Andrzej Andrzejewski rozmawiał z Jerofiejewem 13 lat temu. Poznał go w Raszówce, miejscowości oddalonej o kilkanaście kilometrów od Lisowic. Rosjanin nie wyglądał wtedy na osobę zniewoloną. Szukał sposobu na zalegalizowanie swojego pobytu w Polsce.
- W domu były problemy z żoną, dlatego nie wróciłem do Rosji. Da się żyć w Polsce. Wieśniacy pomagają. Policja też wie, że ja to ja. Ja jestem taki człowiek, że nikomu nie wadzę. Jeśli ktoś prosi, to pomagam - mówił wówczas Andrzejewskiemu Rosjanin.
Reporter zajął się sprawą 13 lat temu na prośbę mieszkańców Raszówki. - Mikołaj zawsze pomoże. Jak trzeba coś zrobić, ogródek skopać, drzewa narąbać, zero problemów. Według nas on tu przebywa legalnie. Jest tu tyle lat, że to już prawie zasiedzenie - mówił "Radiu WRocław" jeden z mieszkańców wsi.
Tymczasem ten sam człowiek twierdzi obecnie, że przez 23 lata był więziony na fermie drobiu w Lisowicach. Historia jest więc pełna nieścisłości. Mikołaj Jerofiejew w tej chwili mieszka w jeszcze innej miejscowości. Rosjanina przygarnęło młode małżeństwo. Dali mu pracę i dom. Jego sprawą zajmie się wymiar sprawiedliwości. Zostały już zawiadomione odpowiednie służby.