Legnica. Amstaff zaatakował dzieci na placu zabaw. Problem jest znacznie głębszy
W ostatnich tygodniach na Dolnym Śląsku doszło do kilku ataków amstaffów na dzieci. Rasa zyskuje na popularności wśród Polaków, a wraz z nią nie idzie wzrost świadomości. W efekcie dochodzi do sytuacji jak w Legnicy, gdzie 13-latka wyszła sama na spacer z groźnym psem.
24.08.2020 14:42
Małe dzieci spacerujące z psami ras uważanych powszechnie za niebezpieczne to nierzadki widok. Coraz częściej słyszy się o atakach zwierząt na ludzi. W Legnicy wyjaśnienia przed sądem złożyła 13-letnia dziewczyna, która opiekowała się swoim psem rasy amstaff. Zwierzę wymknęło się spod kontroli i zaatakowało dwójkę innych dzieci, które zostały poważnie pogryzione. Jedno z nich będzie musiało żyć z bliznami do końca życia.
Do ataku amstaffa na dzieci doszło też w Głogowie. Scenariusz wydarzeń był podobny - pies pojawił się na placu zabaw. Z tą różnicą, że uwolnił się spod opieki dorosłego właściciela, który znajdował się pod wpływem alkoholu. 43-latek miał 0,5 promila w organizmie.
Legnica. Amstaff zaatakował dzieci na placu zabaw. Problem jest znacznie głębszy
Sąd Okręgowy w Legnicy nie chce udzielać szczegółowych informacji ws. 13-latki, bo postępowania z udziałem nieletnich toczą się z wyłączeniem jawności. Wiadomo tylko, że dziewczynka złożyła zeznania i czeka na kolejną rozprawę.
Feralnego dnia, 22 maja, amstaff pogryzł dwójkę dzieci. Najpierw 10-latek został pogryziony w rękę i twarz, a jego rodzice powiadomili o sprawie policję. Funkcjonariuszom ustalanie szczegółów sprawy zajęło kilka godzin. Zanim dotarli do właścicielki psa, ten zaatakował po raz kolejny - tym razem 11-latkę na placu zabaw. Ugryzł ją w momencie, gdy dziewczynka schyliła się w jego kierunku. Chciała go tylko pogłaskać.
Marcin Matuszak zajmujący się na co dzień szkoleniem psów we Wrocławiu uważa, że stuprocentową winę za całe zdarzenie ponoszą dorośli. - Nastoletnie dziecko z psem, szczególnie ras dużych, to jak sadzanie 13-latka na quada albo skuter. Uda się, albo nie. Dzieci nie potrafią przewidywać. Brakuje im doświadczenia. Odpowiedzialność spoczywa na osobach dorosłych - wyjaśnia w rozmowie z WP Wrocław.
O tym, że dorosłym brakuje wyobraźni, najlepiej może świadczyć zachowanie matki 13-latki z Legnicy. Mimo kilkukrotnych wezwań ze strony policji, do dziś nie pojawiła się na komisariacie w celu złożenia wyjaśnień. Nie odebrała też psa ze schroniska, który trafił tam pod koniec maja.
- Wyprowadzenie rozjuszonego yorka może się skończyć co najwyżej podziurawionymi spodniami. Puszczenie pociechy z amstaffem może za to przynieść fatalne skutki i dla właścicieli, i dla przechodniów. Nie można wymagać od dziecka, by dało radę fizycznie utrzymać swojego podopiecznego, ważącego niemal tyle samo, co ono. Taka walka niemal zawsze prowadzi do katastrofy - dodaje Matuszak.
Amstaff stał się popularny, ale wymaga pracy i szkoleń
Trudno się nie zgodzić z Matuszakiem. Niestety, rosnąca popularność psów ras dużych i olbrzymich, w tym uważanych za niebezpieczne, nie idzie w parze ze wzrostem świadomości właścicieli odnośnie szkolenia. - Mit amstaffa istnieje od dawna, tak samo jak mit ras niebezpiecznych. Każdy pies bez wyjątku to istota żywa, mająca swoje potrzeby, które trzeba realizować. Czy to będzie york czy owczarek niemiecki. To właśnie z braku realizacji potrzeb wynikają kłopoty. Jedyna różnica jest taka, że w przypadku dużych psów efekty zaniedbań mogą być po prostu gorsze - wyjaśnia Matuszak.
Niestety, właściciele często nie mają pojęcia o tym, jak wymagające jest wychowanie psa oraz ile czasu i energii należy poświęcić, aby spełnić jego potrzeby. Dla wielu czworonogów dwa krótkie spacery dziennie to za mało. Efekt jest taki, że zwierzę szuka okazji do spożytkowania nadmiaru energii, a to często kończy się tragedią.
Nasz rozmówca zwraca też uwagę na to, że szkolenie psa to ciągła praca i budowanie więzi. Tego często brakuje, bo ludzie nie mają czasu dla siebie, a co dopiero dla swoich pupili. Tymczasem wzięcie zwierzęcia do domu wiąże się nie tylko z obowiązkiem, ale także z ogromną odpowiedzialnością. Szczególnie jeśli mówimy o rasach dużych, które mają mnóstwo siły i kilkaset kilogramów nacisku szczęki.