RegionalneWrocławLegnica. Agresywne amstaffy pod obserwacją. Właścicielowi grożą trzy lata więzienia

Legnica. Agresywne amstaffy pod obserwacją. Właścicielowi grożą trzy lata więzienia

Kilka dni temu w Legnicy doszło do niebezpiecznego zdarzenia. Dwa amstaffy, które uciekły właścicielowi z posesji na osiedlu Wierzbiak zaatakowały kobietę, jej córkę oraz dwa maltańczyki. Sprawą zajęła się policja. Opiekunowi zwierząt grożą trzy lata pozbawienia wolności.

Legnica. Agresywne amstaffy pod obserwacją. Właścicielowi grożą trzy lata więzienia
Legnica. Agresywne amstaffy pod obserwacją. Właścicielowi grożą trzy lata więzienia
Źródło zdjęć: © Wikimedia Commons | Conny48592
Katarzyna Łapczyńska

26.01.2021 18:37

Według polskiego prawa za zachowanie i szkody wyrządzone przez zwierzęta w naszym kraju odpowiada ich opiekun, bez względu na to, czy był z nimi czy też zwyczajnie mu uciekły. Właściciel dwóch amstaffów z Legnicy nie jest więc w komfortowej sytuacji. Jego podopieczni sforsowali bramę i opuścili samodzielnie podwórko.

Legnica. Agresywne amstaffy pod obserwacją. Właścicielowi grożą trzy lata więzienia

- Prowadzimy postępowanie dwutorowo w kierunku artykułu 77 Kodeksu Wykroczeń za nieostrożne trzymanie zwierząt i drugi zarzut w kierunku właściciela z artykułu 160 Kodeksu Karnego za narażenie na niebezpieczeństwo utraty życia lub ciężkiego uszczerbku na zdrowiu. Policjanci w tej chwili przesłuchują świadków zdarzenia, powołany zostanie również biegły, który orzeknie w sprawie obrażeń poszkodowanych - mówi Anna Grześków z legnickiej policji w rozmowie z lca.pl.

Psy, które zaatakowały kobietę oraz jej córkę i maltańczyki, posiadają rodowody i są zarejestrowane. Policja weryfikuje, czy mają ważne szczepienia. O losie zwierząt zadecyduje Powiatowy Lekarz Weterynarii.

- W tej chwili psy są na dwutygodniowej obserwacji. W wyznaczonych dniach do domu ich opiekunów przyjeżdżają inspektorzy, by sprawdzić zachowanie amstaffów. Kolejna wizyta w piątek - zdradza Magdalena Żurawska, zastępca Powiatowego Lekarza Weterynarii.

- Na tę chwilę zwierzęta zachowywały się łagodnie i były spokojne, dawały się głaskać, nie wykazywały agresji. Właściciele współpracują z nami, są bardzo zdenerwowani całą sytuacją, poczuwają się do winy. Psy zostały już zabezpieczone w domu. Wszystko jest pod kontrolą. Bramę naprawiono - dodaje Żurawska.

Właścicielowi amstaffów grozi kara do 3 lat pozbawienia wolności oraz grzywna do tysiąca złotych.

źródło: lca.pl

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)