Koronawirus w Polsce. Siedem godzin w karetce z udarem. Pan Jan nie przeżył oczekiwania na przyjęcie do szpitala
Koronawirus w Polsce. Sytuacja epidemiologiczna w Polsce powoduje ogromne obciążenie służby zdrowia. Smutnym przykładem problemów jest sytuacja pana Jana z Bielawy. Mężczyzna z udarem mózgu spędził w karetce siedem godzin. Odsyłały go szpitale w Świdnicy, Dzierżoniowie i Wałbrzychu. Ostatecznie trafił do placówki w tym drugim mieście. Niestety, zaraz po przyjęciu zmarł.
03.12.2020 | aktual.: 02.03.2022 17:06
Przebieg zdarzenia zdecydowała się przedstawić telewizja Polsat w programie “Interwencja”. Do sytuacji doszło 15 listopada. Stan zdrowia 80-letniego pana Jana pogarszał się, w związku z czym jego wnuczka wezwała pomoc.
Karetka przyjechała na czas. Mężczyznę przetransportowano do szpitala w Świdnicy. Tam zaczęły się schody. Potrzebującemu wykonano test na COVID-19 i odesłano do Dzierżoniowa. Tam również nie został przyjęty. Wydano dyspozycję transportu do Wałbrzycha.
Koronawirus w Polsce. Siedem godzin w karetce z udarem. Pan Jan nie przeżył oczekiwania na przyjęcie do szpitala
- Na karcie napisali, że nie mają miejsc i wysyłają go do covidowego powiatowego szpitala. A naszym covidowym jest Dzierżoniów, gdzie nie ma neurologa, więc go odesłano. Z Wałbrzycha nie ma żadnej informacji, co tam się działo, jak dzwoniłam na pogotowie, to pani na izbie przyjęć mówiła, że jakaś karetka przyjechała z kimś, ale odesłali ją z powrotem - opowiada wnuczka pana Jana w materiale “Interwencji”.
Ostatecznie 80-latka przyjęła placówka w Dzierżoniowie. Siedem godzin w karetce spowodowało jednak znaczne pogorszenie jego stanu zdrowia. - Na oddziale był dosłownie 20 minut i zmarł - relacjonuje wnuczka mężczyzny.
Sprawę postanowił też wyjaśnić portal swidnica24.pl, który zwrócił się do szpitala w Świdnicy z prośbą o wyjaśnienie powodów nieprzyjęcia znajdującego się w ciężkim stanie mężczyzny.
- Po przywiezieniu pacjenta przez Zespół Ratownictwa Medycznego do SPZOZ w Świdnicy, jego stan został poddany ocenie lekarza dyżurnego SOR oraz specjalisty neurologa (…). W tym dniu pacjenci z podejrzeniem lub potwierdzeniem zakażenia koronawirusem SARS-CoV-2, kwalifikowani do leczenia w oddziale neurologicznym lub internistycznym, w związku z brakiem tzw. wolnych łóżek w oddziale, byli przekierowywani do innych szpitali o właściwym profilu leczenia - wyjaśnia Urszula Bura z Działu Organizacji i Rozliczeń Samodzielnego Publicznego Zespołu Opieki Zdrowotnej w Świdnicy.
“Latawiec”, bo tak określa się świdnicką placówkę, twierdzi, że personel medyczny szpitala nie popełnił błędu. Pacjent jednak nie żyje. Bliscy zmarłego 80-latka zapowiadają skierowanie sprawy do rzecznika praw pacjenta oraz do sądu.