Koronawirus. Umorzono śledztwo ws. rozdawania maseczek. Nie stworzono zagrożenia epidemiologicznego
Koronawirus w Polsce. W kwietniu 2020 roku Miejski Dom Kultury w Świebodzicach zorganizował akcję rozdawania maseczek, za co sanepid początkowo ukarał dyrektor MDK za spowodowanie zagrożenia epidemiologicznego. Prokuratura natomiast umorzyła śledztwo w tej sprawie.
Koronawirus w Polsce. Sprawą rozdawania maseczek w Świebodzicach żyło wielu Polaków. Najpierw w kwietniu 2020 roku pracownicy Miejskiego Domu Kultury we własnym zakresie zaczęli szyć środki ochronne, bo w tamtym okresie brakowało ich w sklepie. Następnie postanowiono je rozdać mieszkańcom. I tu pojawił się problem.
Wiosną 2020 roku obowiązywały surowe restrykcje w związku z pandemią COVID-19 i zalecano m.in. pozostawanie w domach. Tymczasem po darmowe maseczki w Świebodzicach wybrało się wiele osób, które zdaniem niektórych nie zachowywały dystansu społecznego. Dlatego do akcji wkroczył sanepid.
Koronawirus. Umorzono śledztwo ws. rozdawania maseczek. Nie stworzono zagrożenia epidemiologicznego
Sanepid początkowo ukarał dyrektor Miejskiego Domu Kultury w Świebodzicach karą w wysokości 10 tys. zł. W tym przypadku również zareagowali mieszkańcy - bardzo szybko uzbierali w internecie środki na opłacenie grzywny. Jednak odwołanie ws. decyzji sanepidu okazało się skuteczne. Pieniądze zgromadzone w trakcie zbiórki trafiły zaś na cele charytatywne.
Michał Woś o sytuacji w USA. "Poradzą sobie"
Równocześnie zadziałała prokuratura, która wszczęła śledztwo ws. zagrożenia epidemiologicznego przy rozdawaniu maseczek w Świebodzicach - przypomina PAP. W piątek śledczy umorzyli jednak postępowanie.
- Śledztwo zostało umorzone, ponieważ nie znaleziono dowodów, że podczas tej akcji doszło do zagrożenia życia i zdrowia, że doszło do popełnienia przestępstwa zagrożenia epidemiologicznego. Przeanalizowaliśmy zdjęcia, monitoring, przesłuchaliśmy świadków. Wyjaśniliśmy, że tam na miejscu nie było osób zakażonych i tych przebywających na kwarantannie - powiedział PAP prokurator Marek Rusin.
Jak wyjaśnił prokurator rejonowy ze Świdnicy, przy okazji śledztwa nie potwierdzono zarzutów pojawiających się w internecie, jakoby mieszkańcy Świebodzic złamali zasadę dystansu społecznego.
- Przekazywano tam komunikaty, że należy zachować dystans i te kilkadziesiąt osób, które tam było w kolejce, stosowało się do tego. Tam przejechał nawet patrol policji z megafonem i funkcjonariusze nie interweniowali, bo nie było do tego powodu - dodał prokurator Rusin.