Dolny Śląsk. Kolejny "bombiarz" w rękach policji. Dzwonił, by się zemścić
Dolnośląska policja zatrzymała mężczyznę, który dwukrotnie informował służby o podłożeniu bomby w jednej z firm logistycznych. Jak się okazało, 31-latek wcześniej stracił pracę w tym zakładzie.
Służby nie mogą bagatelizować żadnego powiadomienia na temat możliwego podłożenia ładunków wybuchowych. Dlatego, gdy na początku czerwca policja otrzymała telefon o bombach na terenie jednej z firm logistycznych w Bolesławcu, przeprowadziła szeroko zakrojoną akcję.
Funkcjonariusze nie znaleźli jednak na miejscu żadnych ładunków wybuchowych. "Żart" sprawił jednak, że firma przez kilkanaście godzin nie mogła prowadzić swojej działalności, co wywołało straty rzędu 200 tys. zł. Co więcej, skoordynowana akcja policji, straży pożarnej i pogotowia ratunkowego też pochłonęła spore koszty.
Dolny Śląsk. Kolejny "bombiarz" w rękach policji
Dolnośląska policja potrzebowała kilku dni, by ustalić tożsamość osoby, która dwukrotnie telefonowała na numer alarmowy i zgłaszała, że w firmie logistycznej znajdują się bomby. Właśnie to drugie zgłoszenie sprawiło, że funkcjonariusze nie mieli już wątpliwości, co do podejrzanego.
ZOBACZ WIDEO: Kiedy raport z katastrofy smoleńskiej? Antoni Macierewicz nie przebierał w słowach
"Bombiarzem" okazał się 31-latek z powiatu złotoryjskiego, który jeszcze nie tak dawno pracował we wskazanej firmie logistycznej. Wszystko wskazuje na to, że mężczyzna chciał się zemścić, bo wcześniej pracował w tym przedsiębiorstwie.
Młody mężczyzna został już tymczasowo aresztowany na okres dwóch miesięcy. 31-latkowi, za inicjowanie fałszywych alarmów bombowych, grozi kara do 8 lat pozbawienia wolności. Poniesie też konsekwencje finansowe związane z tym, że jego były pracodawca stracił ok. 200 tys. zł w związku z alarmem bombowym, a akcja służb kosztowała kolejnych kilkanaście tys. zł.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl
Zapisz się na nasz specjalny newsletter o koronawirusie.