Wrocław: proces ginekologów po śmierci bliźniaków
• Na ławie oskarżonych zasiadło trzech ginekologów
• Do tragedii doszło w maju 2011 roku we Wrocławiu
• Lekarze mieli się dopuścić się zaniedbań przy prowadzeniu zagrożonej ciąży
• W efekcie bliźniaki zmarły, a życie matki było zagrożone
• Oskarżeni nie przyznają się do winy
24.08.2016 | aktual.: 24.01.2018 13:10
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Przed wrocławskim sądem rozpoczął się proces trzech lekarzy oskarżonych o zaniedbania, w wyniku których jedno z bliźniąt zmarło w łonie matki, a drugie tuż po urodzeniu. Zdaniem prokuratury działania lekarzy przyczyniły się również do tego, że kobieta już nigdy nie będzie mogła mieć dzieci.
Na ławie oskarżonych zasiadło trzech ginekologów z Uniwersyteckiego Szpitala Klinicznego przy ul. Borowskiej: Mariusz Z., Grzegorz M. i Aleksander P.
Do wydarzeń opisanych w akcie oskarżenia doszło w maju 2011 r. Wówczas do szpitala trafiła pacjentka z ciążą bliźniaczą, którą określono jako ciążę wysokiego ryzyka. Bliźniaki zmarły - jeden z chłopców w łonie matki, drugi kilkadziesiąt minut po urodzeniu.
- Lekarzom łącznie postawiono cztery zarzuty. Dotyczą one narażenia pacjentki i jej dzieci na niebezpieczeństwo utarty zdrowia i życia, a także nieumyślnego spowodowania śmierci jednego z bliźniąt - powiedział dziennikarzom przed rozpoczęciem procesu prokurator Krzysztof Sztur.
W akcie oskarżenia Grzegorzowi M. zarzucono umyślne narażenie bliźniąt na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia lub ciężkiego uszczerbku na zdrowiu. Lekarz miał, zdaniem prokuratury, podtrzymać błędną decyzję innego z medyków o zmniejszeniu częstotliwości badań KTG ciężarnej kobiety. To zdaniem oskarżyciela spowodowało, że nie wykryto w porę stanu zagrożenia życia dzieci.
Dwaj pozostali lekarze zostali oskarżeni o nieumyślne narażenie dzieci na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia lub zdrowia bliźniąt.
Proces ze względu na dobro pokrzywdzonych został utajniony. Oskarżeni nie przyznają się do winy. W toku śledztwa odmówili składania wyjaśnień. Grozi im do pięciu lat więzienia.